Dziś sie dowiedzialam co to znaczy.. te wszystkie inne pierdoly..przy tym nie maja znaczenia
Dzis bylismy na podcieciu wedzidelka jezyka u mojego 8tyg synka. Poszlismy prywatnie do przychodni do chirurga
Synek po podcieciu mial ogromne trudnosci z oddychaniem. Dostal silnego slinotoku. Napoczatku lekarz byl opanowany nie bylo widac ze cos jest nie tak. Ja niczego nie swiadoma myslalam ze to poprostu taki katatek od placzu zebral mu sie i nie moze swobodnie oddychac. Jednak trzymajac go pionowo widzialam ze cos jest nie tak. Nie bylo z nim jakby zadnego kontaktu charszczalo mu strasznie w plucach. Nagle lekarz go wzial wyszedl na korytarz i powiedzial do pielegniarki wzywamy pogotowie, szybko!
I wtedy zdalam sobie sprawe z tego co sie dzieje.. moj malutki ledwo oddychal coprawda nie robil sie siny ale widac bylo ze ledwo lapie dech.. sytuacja nie do opisania.. moze zabrzmi to banalnie ale myslalam ze to jakis koszmarny sen.. sekundy mijaly a ja tylko zw strachem obserwowalam jak synek ledwo oddycha. To bylo straszne...nigdy w zyciu tak sie nie balam. Co chwile patrzylam w okno czy jedzie karetka...lekarz mimo swoich staran juz nie byl w stanie udawac ze nic sie nie dzieje. Nagle maly jakby przestal lapac oddech ale dzieki Bogu lapal ciezko ale udawalo mu sie. Teraz widze ile tak male dzieci maja sily..nie wiadomo skad..
Tak bardzo zalowalam ze wogole tu przyjechalam mialam tysiac mysli i jedna najgorsza... nawet tego nie napisze..
Jak weszli ratownicy to jakby mi ulzylo tym bardziej ze syenk zaczal juz plakac, czego wczesniej nie byl nawet w stanie robic.
Zostal odsluzowany. Bylo tego i to duzo. Zabrali nas do szpitala. Pediatra osluchal chirurg spojarza wszystko ok. Ja tez to widzialam. Synek zaczal juz usmiechac sie i wydawac swoje odglosy gaworzenia patrzac na szpitalne naklejki. Zaczal szukac jedzenia (byla jego pora mleczka). Wrocilismy do domu.
Z owej przychodni zadzwoniono do mnie ze lekarz zaprasza na wizyte kontrona w poniedzialek za darmo. Zreszta za zabieg tez nie wzial.
W kazdym razie strach nie minal. Zreszta minelo tylko pare godzin od tego. I pisze to bo tak ciezko czasem nam docenic to co mamy. Tak bardzo marwtimy sie o jakies duperele nie zdajac sobie sprawy co to naprawde strach i zmartwienie. Nie mowie tu o wszystkich.
Jutro posprzatasz, poten ugotujesz, potem wszystko inne potem.
Teraz tul swoje dzieci patrz jak rosna jak sie zmieniaja w twoich ramionach. Juz nigdy nie beda takie male. Jestes szczęściara Anita
Kocham♥♥♥♥♥♥
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Dobrze, że wszystko się tak skończyło.
Nawet sobie nie wyobrażam Twojego strachu :(
Zdrówka dla Synka
Zdrówka maleńki! Dzięki Bogu, że wszystko odobrze się skończyło.
Boziu jak to dobrze ze wszystko wporzadku !! dobrze ze sie to dobrze skonczylo.. moj maly tez powinien miec podciete ale potym co napisalas napewno narazie tego nie zrobie..nikt mnie dotego nie namowi...niby taki maly zabieg a jednak..:( wspolczuje bardzo za takie przezycia...
ja tak jak jestem sama doceniam coraz bardziej to co mam i zyje kazdym dniem...dzieci rosna byle byly zdrowe to reszta jakosd sie ulozy.
O Boże ja , z Basią też byłam na podcięciu wędzidełka , ale wszystko było w porządku .
Masakra. Trzymajcie się ! :*