tak wygląda przegrzeczny mały chłopczyk, który grzecznie siedzi przy stole i słucha mamy :) Aniołek taki.
Bunt 2- latka całą gębą, a ja po prostu nie wyrabiam. Wszystko jest na "nie", nawet nie chce nagle jeść...
Wczoraj tak wariował w mieszkaniu, że sie poślizgnąl, walnąl brodą w cos wystajacego i rozciąl sobie brodę, krew i plaster na pół twarzy...
Apogeum zostało osiągnięte wczoraj wieczorem, kiedy uznałam że w takim razie, skoro w domu dostaje szału, uszczęśliwie moje dziecie i wezmę je na sanki. Wiadomo- ubieranie w te wszystkie czapki, kombinezony, rękawiczki( które i tak ściaga po minucie), znoszenie sanek w jednej ręce, dziecka w drugiej na parter itd. Po czym okazuje się że....nie chce w sankach siedzieć i jest jeden wielki bek:/ Chce biegać, ale nie po łączce, ktora jest ogrodzona i jest bezpiecznie, tylko po ulicy, gdzie jeżdżą auta....Obojętnie gdzie bym go nie zaniosła to i tak kierunek jest jeden: na ulicę.
I wrzask mój i jego- MA-SA-KRA. Wiem że zachowujęs ie nie- pedagogicznie, powinnam to inaczej rozwiązać,a le nie moge już czasem, zwłaszcza jak jestem przemeczona po tygodniu w pracy.
Obiecalam mu wczoraj że na sanki juz nigdy nie pojdziemy. Teraz z tatą pojechał, siedzi grzeczniutko i jedzie( widzę przez okno) ech...
Czy tak wygląda paskudny bachor?
Ps. nauczył się stawac na nogi w krzesełku do karmienia, dobrze ża akurat byłam przy tym jak zrobił to po raz pierwszy- teraz go zawsze przypinam.
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 12 z 12.
dzisiaj juz byl grzeczny, dzieki za slowa otuchy w kazdym razie...