Korzystajac z chwilii, ze nie moge spac pocbwale sie i ja :-) 29.07, dzien przed planowanym terminem porodu (i Nasza 4 Rocznica Slubu) o godz 9.30 przyszla na swiat Nasza Coreczka - Martynka :-) 3320g i 55cm, 10 pkt. Okolo 3 nad ranem bolal Mnie brzuch, potem o 4.30 i 6 rano. Pieewszy porod mialam wywolywany, zakonczyl sie CC, wiec nie wiedzialam, czy to juz!!! Wstalam jednak, wykapalm sie, przygotowalam pralke z praniem ;-) Ciagle Mnie bolalo, nieregularnie, bardziej kucie w dole brzucha, martwilam sie o rane po CC. Zadzwonilam do Meza, zeby przyejzdzal z pracy i po Mame do Ernesta. Zrobilam kawe, ale nie mialam ochoty na nia, zjadlam jedna kanapke. Ciagle lapalo Mnie kucie. Jak siadalam nic, jak wstalam bol. O 7.38 wjezdzalismy na parking szpitala. Na IP polozna Mnie zbadala,5cm rozwarcia, trzeba KTG itp, ze na spokojnie... Podczas KTG odeszly mi wody, polozna od razu tempa nabrala. Golenie w razie CC i na wozek na gore, bo moze byc szybko. Na porodowke, z porodowki nawrot na patologie na USG ocenic wage i szwy. Wody mi ciekly po nogach, wszedzie nachlapalam. Doktor pyta, czy chce sama rodzic, a ze juz Mnie dobrze bolalo, to mowie, ze teraz to juz sama nie wiem. Ale drugi lekarz mowi- niech rodzi. I z powrotem na porodowke. 6cm rozwarcia, pytalam o znieczulebie itp, unikali , nie chcieli dac nic, ze za pozno. Malo tego na porodowce znow KTG. Skurcze czeste, inrensywne, a ja na plecach na tym lozku - MASAKRA!!!! Nagle czuje, ze chyba juz, zaczelam sie drzec do Meza, zebg kogos zawola. No i zeszli sie! 10cm 2polozne 2lekarzy 3 ludzi do noworodka plus jakas widownia nie wiadomo skad i po co - z 10osob minimum!!!! Ale ja juz mialam gdzies wszystko. Parte wolno szly, ja zamiast sie rozluznic, to nogi spinalam, juz mieli mi dac kroplowke na skurcze, ale lekarz brzucb pomasowal, skurcz, naciecie, do tego pekniecie i MAMY CORECZKE :-) Darlam sie w nieboglosy, okno na osciez bylo otwarte, bo myslalm, ze zemdleje, a cala akcja na porodowce to okolo godziny. Polozyli Martynke i nie wierzylam..... Piekne uczucie :-* Maz dzielnie stal przy ramieniu, ponoc bladziutki - lekarz mowil. Malo tego, poplakal sie - drugi raz w zyciu widzialam. Przy Synu nie plakal, tylko wtedy bylo CC. Imie bylo nadal nie wybrane- dopiero jak bylismy na normalnej sali zapadla decyzja, ze bedzie Martynka :-) Majac doswiadczenie porodu naturalnego i CC uwazam, ze naturalny jest lepszy :-) Boli nieziemsko, ale nigdy nie zapomne chwilii, kiedy polozyli mi ciepla Martynke na brzuchu. A i szybciej dochodzi sie do siebie.... A oto i Nasza Martynka :-) Ps. Zdjecie w galerii, bo tu nie chce wejsc :-/
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 13 z 13.
Gratulacje :*