W niedziele 27.03 od rana bolał mnie brzuch miałam takie bardzi nie regularne skórcze, pomyslałam ze to powtórka z wtorkowej nocy, ale lezałam i zasem tylko poszłam cos zjesc. skórcze nie ustepowały wiec maz pojehał zatankowac samochód w razie gdybysmy mieli jechac do szpitala za 10 minut przyjezdza a ja na srodku pokoju stoje cała mokra i mówie mu spokojnie wody mi odeszły( jak lezałam to mały mnie tak kopnał ze jak mi wody zaczeły odhodzi to nie wiedziałam cos sie dzieje) wiec maz panika w 5 minut był juz gotowy zeby mnie zawieź do szpitala ale ja jescze poszłam pod prysznic przebrałam sie wziełam recznik do samochodu maż spakował torbe i jedziemy. Trasa która wybrał była taka dziurawa, same koleiny 4 razy przezezdzalismy przez tory a raz musielismy zekac az pociag przejedzie. myslałam ze sie skoncze w tym samochodzie podczas skórczy. zajechalismy do szpitala jescze na sekunde weszlismy odwiedzi szwagierke i jej dzidziusia bo bo dzien wczesniej ona urodziła i poszlismy pisac te pierdoły przed porodem. ale najpierw zbadała mnie ginekolog trohe wredna i mowi mi zebym sie nie łudziła ze zaraz urodze bo to dopiero poczatek porodu, miałam 3 cm rozwarcia. po wypisaniu tych papierków poszlismy na sale porodowa. podłaczyli mnie do ktg wszystko było w pozadku a mnie zaczeły bolec krzyze wie poszlismy pod prysznic, przyhodzimy lekaz sprawdza 3cm rozwarcia dalej kazała mi sie na hwile połozy na piłce a maz masował mi plecy i za chwile znowu sprawdza i dalej 3 m rozwarcia wiec dała mi jakis zaszczyk w tyłek rozkurczowy i kazała podczas skórczy skaka na piłce, to było okropne z trudem przy bulach krzyzowych na niej skakałam. po kilku minutach sprawdzaja mi rozwarcie i juz poprawa rozwarcie na 5-6 cm kazała mi isc znowu pod prysznic weszłam na 5 minut i wyszłam bo nie mogłam wytrzymac. załozyła mi wenflon i podała kroplówke bo skórcze dalej nie regularne a ja przeiez musze w koncu zacza rodzic bo przeciez odeszły mi wody. Rozwarcie juz na 9 cm skórze chyba trwały juz wieznosc, ja chce przec nie pozwalaja mi bo nie ma pełnego rozwarcia, darłam sie tak ze mnie cyba cały szpital słyszał, te bule krzyzowe nie do zniesienia a oni mi nie pozwalali masowac sobie kregosłupa bo tamowałam kroplówke. Mąz podzas skurczy mnie pocieszła mówił jescze chwilezke i bedzie po skórczu i głaskał mnie po głowie. rozwarcie nie chiało sie do 10 powiekszyc wiec podczas skórzy kazali mi podnosic noge do góry ugieta w kolanie. no to juz było nie do zniesienia. o jakis czas pozwalali mi przec zeby mały sie obnizył. i nagle lekarka mówi ze musze podpisac taki papier ze wrazie zego zgadzam sie na cesarke bo ona nie wie czy ja urodze bo dalej rozwarcie na 9 cm. Ale wkoncu sie udało dostałam jescze jakas kroplówke i mezowi kazali mi trzymac jakas rurke z tlenem przy buzi. wie parałam parłam i połozna mówi musze cie naciac a mi juz było wszystko jedno byle sie ten koszmar skonczył, ale jak mnie nacieła to sie dopiero udarłam! tak to bolało ze masakra. ale dalej pre jak mi karza i wkonu widze wyszła główka( dos ze mnie nacieli to mnie jesze w trujke tam rozciagali!!) mówia mi przyj dalej wiec ja pre a maz wtulonu w moja podzuszke głaszcze mnie po głowie i płacze bo tak mu było mnie zal i nie wiedział jak mi juz pomóc az w konu o godzinie 0.35 w poniedziałek 28.03 wyskoczyło to moje dzieciatko a wszyscy na mnie takie oczy!! i Jaki on wielki! lekarze nie mogli wyjs z podziwu ze sie mi udalo, Mi takiej drobnej osobie! mały miał duze przedgłowie przez to mąz przecioł pępowine hociaz nie chciał. za hwilke mi go zabrali zeby go oczysi a ja w tym zasie urodziłam łozysko. przyniesli mi go połozyli na piersi i babka zaczeła szycie. dostałam znieczulenie w postai zaszczyku, szwów nie wiem ile mam bo zaszyła mnie jedym ciagiem. niby dostałam zaszczyk ale i tak zułam jak mnie iagneła za skóre. poszli sobie wszysy zostawili nas na 2 godziny samyh z dzieiatkiem. po dwóh godzinah zabrali mi dzieko do myia i badania jesze połozna naciskała mi brzuch zeby krew wyszła( bolało to cholernie) pomogła mi zejsc z łuzka na wuzek i zawiozła mnie do pokoju ( heh lezałam razem z moja szwagierka na sali) i później przywiezli mi szkraba mojego nakarmiłam go mały spał a ja gadałam do rana ze szwagierka bo nie mogłam spac ona zreszta tez. i tak wygladał mój dzien. A teraz jesze ledwo chodze a usiasc nie potrafie mam takie duze naciecie. na prawym posladku chyba jesze długo nie usiadę. Na drugie dzieko hyba sie narazie nie zdeyduje bo boje sie ze znowu bedzie takie duze... mały wazył 4060 g a mierzył 58 cm. Ale Koham mojego Antosia z całego serca i juz nie wyobrazam sobie zycia bez niego. A mezowi dziekuje ze przy mnie był bo bez niego nie dała bym rady.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
Gratuluję :)
Już masz to za sobą...i pozostaje tylko się cieszyć macierzyństwem :))
gratuluje:)
twarda babka z Ciebie:):):)