Miesiąc temu po dłuższych namowach zgodziłam się na początku 6 miesiąca pójść na zwolnienie lekarskie. To jest moja 3 ciąża a zarazem pierwsza donoszona tak wysoko. Pracę mam siedzącą, nie fizyczną przy biurku 8 godzin.
Sierpień upały, dużo przytyłam, moja lekarz szukała powodów do tak szybkiego przyrostu wagi( fakt za dużo tyję w ciąży) nogi strasznie mi puchły, nawet klapki ciężko mi było wsunąć. I tak w sumie biorąc cały ogół pani doktor strasząc mnie przekonała mnie do zwolnienia.
Teraz jestem na zwolnieniu 1,5 miesiąca, upały minęły więc nogi nie puchną, poza bólami kręgosłupa nic mi nie dolega. Na moje miejsce przyjęto już dziewczynę więc powrotu nie mam, ponieważ po urlopie macieżyńskim nie wracam do tej pracy ponieważ się przeprowadzam. Mąż jest kierowcą międzynarodowym więc większość czasu go nie ma.
A ja, żałuję decyzji o pójściu na zwolnienie tak szybko, nie mam obowiązków żadnych, sama w domu, nie muszę gotować, bo dla siebie samej nie mam chęci, sprzątać po jedej osobie nie ma zbyt co, jedynym moim obowiązkiem do tej pory była moja praca, którą lubiałam i która napędzała mi każdy dzień. Dłuży mi się strasznie do grudnia, termin mam na 20 i czekam już bardzo na mojego synka wtedy, żeby już móc się nim opiekować, zajmować, poświęcić mu cały swój czas.
Eh jeszcze 3 miesiące.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Ile ja dałabym za to, żeby mieć tyle czasu co Ty :)) Książki, tv, spacery, leniuchowanie, spanie ! Ależ zazdroszczę ! :D