Opisze Wam taką sytuacje. Mieszkam w bloku. Mieszkanie jest moje. Pół roku temu mojego faceta ojciec wziął kredyt na remont przedpokoju u mnie w mieszkaniu. Oczywiście kredyt ma spłacać mój facet. Była opcja: Albo kuchenke elektryczną do kuchni albo remont przedpokoju. Położył panele, wygładził ściany, nowe oświetlenie sufit itp. Ja powiedziałam na początku od razu że ja nic na razie nie chcę brać, bo niedługo dziecko się urodzi, ja nie zarabiam i nie wiem jak sytuacja będzie wyglądała z pieniędzmi. To był jego pomysł z tym remontem. Po wielkiej awanturze domowej oświadczył mi że jeśli on tu nie mieszka to nie będzie spłacał tego kredytu tylko ja, bo te pieniądze ,,leżą u mnie w domu na korytarzu'' Powiedziałam mu, że te zasrane panele może sobie teraz zębami zrywać. Bo taka prawda, to on się wyrywał do tej pracy (mimo tego że zrobił to beznadziejnie)
Nie będę już z tym facetem, nie mieszka on już ze mną. Mimo tego ciągle mi wypomina, że mam zapłacić rate. Ja dostaje tylko pieniążki z opieki społecznej, termin porodu mam za tydzień. Jak mam tą sytuacje rozwiązać? Czy może on jednak ma racje że powinnam spłacać to co leży w moim mieszkaniu? Nie ukrywam że koszty to powyżej 1000 zł.
Odpowiedzi
Ja mam taki charakter,że szybko bym Go uświadomiła gdzie może sobie wsadzić te panele itp..
Masakra niektórzy faceci nigdy nie dorosną:/ posłuchaj rady i zaraz po urodzeniu dziecka podaj go na alimenty....
Powodzenia i trzymam kciuki żeby wszystko dobrze sie skończyło:)