No może nie ze wszystkimi
Kiedyś zaradni życiowo,umieli przyszyć guzik,ugotować, znaleźć pracę, załatwić swoje sprawy,a dziś?
Mamusia ugotuje,mamusia upierze,mamusia posprząta,ktoś znajdzie pracę,zawiezie na rozmowę kwalifikacyjną i dużo jeszcze by wymieniać...
Natchnęła mnie Justynka "pierwszą miłością"
Np moja pierwsza"miłość":
Chłop 28 lat,w życiu przepracował aź PÓŁ rokuale czego chcieć więcej jak Mamusia z Tatusiem dadzą żreć,dadzą kasę na popalunki,browary itp.
Chłopak 23 lata,pracowal rok, wyrzucono go z pracy bo nic nie robił,nawet nie obsługiwał klientów w sklepie,gdzie jego kierwonik bał się wyjść ze sklepu i zostawić go samego chociażby na 5 min. Pracował na budowie 3 dni, ale tam trzeba było się napracowac i wstawać rano ale on przecież śpi do 13-16. I tak jak wyżej Rodzice dadzą żreć,pieniadze itp.
Dziewczyna lat 24 nie umie ugotować,poprasować,SPRZĄTAĆ. Tatuś zawiezie wszędzie bo ona nie wie co to zanaczy wsadzić swoje 4 litery w autobus (Gdy zwracam uwage na jej tryb życia ona jest usprawiedliwiana a ja wychodzę na najgorszą) O dziwo pracuje ale co będzie jak skończy się staż? Do slepu nie pójdzie,bo manka narobi,przed komputerem też nie bo oczy popsuje,więc gdzie? Jak nie umie nic zrobic...
To są osoby z mojego bliskiego otoczenia.
Na to wszytsko pozwalają dziś rodzice,mam nadzieję że ja nie wychowam tak swoich dzieci na nierobów które nie potrafią nic zrobić i leża tylko do góry kołami.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Ja straciłam koleżanki, bo mają całkiem inne podejście niż ja do życia.
Każda mówiła, że jej dobrze u rodziców, na studiach pedagogicznych, a teraz nie chcą ze mną rozmawiąc, bo ja mam męża, dziecko, mieszkanie, a one nie mają się czym pochwalić. Są niezaradne życiowo jednym słowem i ciągle obie czekają na pierśćionki od swoich 30 letnich chłopaków, żeby coś się ruszyło...Rodzice dają im pieniądze, gotują zapasy na tydzień
Dolo niestety to wina rodziców :/ Robią po prostu z dzieci takie za przeproszeniem ślimaki. Mój mąż był podobnym ślimakiem ( choć pracuje od 14 roku życia, więc do tego się nie przyczepię) ale nauczył się przy mnie dużo :) Tak, żeby się trochę pośmiać powiem, że nawet nie potrafił sobie przygotować kąpieli, żeby woda była w sam raz do wejścia hehe :D Po 4 latach małżeństwa nie ten człowiek i od niedawna nawet mogę napisać na wpół mamainsynek hehe :D
Znam mamy, którch dzieci nie jeżdżą na wycieczki, bo nie potrafią zawiązać butów, a mają 10 lat :/
Znam ten typ. I na "nieszczęście" jest nim mój brat. To, że to wina rodziców - pewnie że tak, ale to wina także tego w pewnien sposób jednak "ułomnego" człowieka.
Mnie i brata wychowowyano zupełnie inaczej. Bo w domu to ja zawsze wszytko miałam zrobić i podać/pomóc młodszemu. ALe z drugiej strony charaktery mamy tez zupełnie inne. Ja jestem typem praktycznie nie tolerującym/nie znoszącym pomocy innych. Należe do tych którzy żeby było dobrze musza to wykonac sami. Mój brat za to chętnie wysługuje sie innymi od zawsze i tak mu zostało. I oto przedstawiam wam 28 letniego faceta, który jest juz 7 raz z rzędu na pierwszym roku dziennych studiów! Jak nie jeździ na uczelnie to wstaje o 13! Mieszka z rodzicami, którzy na wszytko mu dają kasę (samochód, paliwo, imprezy). Na szczescie ostatnio trochę sie ogarnął i od jakiegoś pół roku pracuje na zlecenie, kilka dni w tygodniu. No ale ogólnie porażka.
Oj, też znam kilka takich przykładów. I myślę, że to głównie wina rodziców, a dzieci cwaniaki tylko korzystąją, czemu mieliby to zmieniac, skoro jest im tak dobrze no i niczego innego nie znają?
Najgorszy przykłąd, to jest siostra mojego Ch. Ona nie musi robic nic. Poszła do technikum, takiego które sobie wybrałą, daleko dosyc, oczywiście wożona, potem już auto dostawała nawet. Za paliwo rodzice płacili. MAtury nie pisała, egzaminu też nie, bo i ona i rodzice stwierdzili, że po co jej to i pewnie i tak nie zda! (Tak, rodzice tak jej wmówili, ponad to ciągle gadali, że jest trochę opużniona....! Bo.. jej rodzeństwo zaczęło móiwc koło 2 urodzin, ona dopiro koło 4! Hahaha). Jak chodziłą do tej szkoły, to jej kupili.. konia! Za prawie 10 tysięcy (kredyt wzięli..). Pracowac mówiła, że nie chce, bo się nie nadaje, wstydzi, boi. Rodzice nie wymagali tego też, bo miałą robic to, co lubi.. Konia po szkole sprzedałą za około 2 tysiące, które jej dali na zachcianki.. potem powiedziała, że chce psa rasowego wielkiego pudla i jej kupili za około 3 tysiące. Trochę sie w domu należała, ej jak my przychodziliśy, to nawet nigdy nie wstała, żeby się przywitac. Tylko na lapciu siedziała, którego od rodziców oczywiscie dodtałą i tablecie i telefonie. W końcu na szczęście stwierdziła, że wie co chce robic - strzyc psy. Skonczyłą kurs, który rodzice zasponsorowali za kolejne 3 tysiące, chodziła na staż jakiś czas, teraz pracodawca płaci jej za 2 dni pracy w tygodniu, ale raczej chodzi częściej. Co do kasy, to jej bez różnicy, rodzicom i tak nie musi nic dawac i nadal to oni dają jej. Przynajmniej ma jakąś tam pasję, zainteresowanie, to się jej chwali akurat ;). No, ale żeby rodzice sponsorowali jej wojaże po Polsce na wystawy psów, każdą zachciankę do jedzenia, kosmetyki, ciuchy, karmy dla psów najlepsze, strzyżenie go raz w miesiącu itd. Do tego robią za nią wszystko, ej ona wraca, obiad ma ciepły podkłdany pod nos, potem matka zabiera talerz, a jak jej nie ma, to talerz zostawia na stole i idzie leżec.. Jak jest jakaś imprezea, to też tylko leży obok, nigdy nie pomogła nosic jedzenia czy talerzy, nic. To ja w ciaży pomagałam, albo taka mała córka znajomych ostatnio 10 letnia hahaha i jeszcze jej ojciec specjalnie gadał, że dziecko to trzeba czegoś nauczyc, żeby pomagało. Masakra z tej dziewczyny. Do tego chodzi, pierdzi beka na cały dom i się z tego śmieje. Dziwna sprawa jak dla mnie. Ale rodzice ją kochają ponad życie, a i ona ich. Ale najdziwniejsze w tym jest to, że mieli też dwójkę starszych dzieci, starszych od tamtej o 3 i 5 lat i im KAZALI wynieśc się z domu, wrecz wyrzucli, gadali, że szkołę to tylko zawodówkę, potem do roboty, byle gdzie i nieważne za ile, byle by płacili na swoje ytrzymanie, a najlepiej się wynieśli. No i wynieśli się.. masakra.. do tej pory jak pożyczamy my czy tam ich starsza córka na studia, które jednak podjęła po dłygiej przerwie, to każdy ma to wyrzygane. Nie wiem, nie wyobrażam sobie..