Już zaczyna mnie znów nosić.Od niedzieli mam skurcze i bóle krzyża że tylko chodzenie pomaga...Brzuch napina się co 15 min,po paru godz nagle co 5 min boleśnie ,by za moment znowu powrócić w odstępach 10-15min...W nocy zasypiam i niby wszystko ok,do momentu aż wsanę do pionu...Nogi opuchnięte,że kostek nie widać i kapci do końca nie mogę założyć,najgorsze jest to ,że po nocy już nie powracają do normy tylko nadal są balonki...Malutka jest dużo spokojniejsa,ale dzięki Bogu nadal zalicza dobową 10ruchów.Prostuje te swoje nóżki bardzo boleśnie,bo aż dech zapiera,ale potrafi fiknąć takiego kozła,że zastanawiam się w jakiej jest pozycji!!!????Niewiem czy z pępowiny nie zrobiła korali-smarkula;))-powinna sobie jeszcze odpuścić...No i czy ja nie podduszam tej słodkiej istotki przez te skurcze...Nie mam pojęcia czy poddać się i jechać do szpitala,czy w poniedziałek(bo tylko w ten dzień przyjmuje mój gin)wybrać się na wizytkę ,czy może przyjdą zlitowania nade mną i do niedzieli urodzę...??Sprzątanie nie pomaga,bieganie po schodach w górę i dół też mnie chyba zachartowało,wczoraj robiłam przysiady do rozkroku przy drzwiach i guzik!!!!A kochanie...ach dobrze że chciaż przyjemne;))),też nic nie działa,tylko stresuje mojego męża(biedaczek);).Pozdrawiam was serdecznie :)))
Komentarze
(2009-03-31 16:10)
zgłoś nadużycie
(2009-03-31 16:50)
zgłoś nadużycie
(2009-03-31 17:18)
zgłoś nadużycie
(2009-03-31 19:38)
zgłoś nadużycie
(2009-03-31 21:30)
zgłoś nadużycie