Dopiero ocena ojca małego upewniła mnie, że ma duszności i dlatego NIE MOŻE jeść. W jednej chwili byliśmy w przychodni, gdzie oczywiście nikt nie chciał go przyjąć! Dopiero mój płacz i pokazanie malca pani recepcjonistce dało efekt natychmiastowego badania. Synek dostał zastrzyk na te masakryczne duszności i nakaz wizyty w szpitalu.
Podobno było już z nim bardzo źle, czego ja, do tej pory nie przyjmuję do wiadomości...Masakra. Spędziliśmy w szpitalu 9 dni (10go dnia pobytu wychodziliśmy). W mojej galerii zdjęć widnieje fotka z tego okresu :(
Moja rada...Jeżeli mała będzie gorzej jadła i jej oddech będzie po prostu bardziej płytki- od razu zabierz ją do lekarza. Niech on, w razie czego zbada córeczkę, aby nie dopuścić do dalszego etapu choroby.
Powodzenia życzę i duuuużo zdrówka dla córci!