po dwóch burzliwych związkach, z czego jeden zakończył się rozwodem, a drugi ciążą, teraz to nuuudy są. nikt po mnie nie wrzeszczy, nie trzaska drzwiami, nie prowadzi zimnych wojen i cichych dni. nie zadaje bólu z chirurgiczną precyzją, nie wpędza w kompleksy, o grożeniu samobójstwem nie wspomnę... niby cicho i spokojnie. niby dobrze, a jednak niedobrze. no bo jak to tak? nie, nie, do tego to ja nie jestem przyzwyczajona... więc oswajam się. stopniowo. żeby mi nie było za dobrze pytam od czasu do czasu "A powiedz mi coś niemiłego...", "A jakie masz najgorsze ze mną związane wspomnienie?". na co Mój Rzadko Przeklinający Mężczyzna mówi, że, cytuję "pierdolisz od rzeczy". a mi trudno się z nim nie zgodzić...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Wiesz... ja chyba Cie rozumiem... Jak sie ma za soba taki zwiazek (ja nie moge powiedzieic, ze mam juz za soba... niestety), to czlowiek sie tak do tego przyzwyczaja... to to juz zaczyna byc normalne. Sama nieraz sie zastanawiam, czy gdyby moj facet byl inny... i czy to moze gdzie nie jest moja wina, ze jest tak, jak jest... Eh...
W kazdym razie wiem, o czym piszesz. Super, ze trafilas na takiego faceta...
Oj kochana pamiętam Twoje początkowe wpisy...pamiętam że CI ciężko było:/
Ale teraz wariatko ciesz się że masz takiego wspaniałego wariata:):* i nie świruj;p
no toteż staram się nie świrować. i hehe, choćbym chciała zapomnieć o przeszłosci, to któraś przypomni ;) żartuję. dobrze pamiętać, jak było i dostrzegać, jakie to było chore...
@lamandragora, bo to tak jest... że rzeczy, które nie powinny były mieć miejsca, stają się normą... niepostrzeźenie zgadzamy się na coś, co kiedyś było absolutnie nie do przyjęcia. a miłość nie jest dobrym powodem do bycia razem, jeśli przy tym nie ma takich rzeczy jak szacunek, zaufanie, szczerość, troska itp.