dla kogoś, kto lubi mieć wszystko zorganizowane, poukładane, zaplanowane, a jednocześnie lubi swobodę i niezależność, dziecko to prawdziwy hardcore. kiedy Marcin przespał całą noc po raz pierwszy (raz się obudził, więc dla mnie to się nie liczy ;) nie cieszyłam się przedwcześnie, i słusznie. ale gdy tydzień później przez tydzień przespał prawie całe noce, zaczęłam to brać za pewnik, stałość, zwiastun nocy błogich i spokojnych. myślałam już naiwnie, że pozostało teraz mi nauczyć się przesypiać całe noce :/ a tu dupa. od czwartku mały powrócił do dawnego schematu i cała piękna wizja nieprzerwanego snu poszła się kochać... uczę się cierpliwości. od dnia jego narodzin uczę się tego, że stałość jest rzeczą względną, że po rozwoju może nastąpić regres. że nie wszystko muszę rozumieć i przewidzieć. że nie wszystko się da kontrolować. że jak zrobię to, to i to, to nie koniecznie będzie tak, tak i tak. nauka trudna, tym trudniejsza, ile mniej mam snu za sobą... Marcin śpi już 2,5 godziny bez pobudki. ale ja sobie nie robię złudzeń. ot, realizm ;) PS. Na zdj. Marcin śpi na poduszce Dziadka, w dokładnie takiej samej pozycj, jak Dziadek, z tym że nie chrapie ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
heh słodki jest :) i nie chrapie :)
My mamy całe życie uczymy się naszych dzieci. Czasem to jest łatwe, a czasem trudniejsze niż trudne ale jesteśmy kobietami i damy sobię radę w każdej sytuacji.