Szczepienia - temat rzeka.Pierwszego syna szczepiłam i drugiego tez szczepię,ale szanuję decyzję rodziców którzy nie szczepią.Niestety,nikt tych trudnych decyzji za nas,rodziców nie podejmie.Myślę że w kwestii szczepień nie ma idealnego wyboru,szczepisz - boisz się powikłań,nie szczepisz - boisz się chorób i ich skutków.
jutro idę z małym do przychodni. drugi raz w jego niespełna rocznej karierze. i słabo mi się robi, bo jako matka nieszczepiąca nie cieszę się tam zbytnią sympatią, a już zrozumieniem to w ogóle. i mam w sobie chwiejną gotowość do zapodania małemu jakiejś szczepionki. prawdopodobnie na wzw. albo rotawirusy. i słabo mi się robi z lęku. i nie wiem, który lęk jest lepszy - ze pojawią się komplikacje po szczepieniu a ja nigdy w życiu sobie nie wybaczę, że moja ręka się do tego przyłożyła, czy gorzej będzie mi, gdy nie szczepiąc mały zachoruje na jakieś gówno i sobie z tą chorobą nie poradzi lub poradzi kiepsko. wtedy będę sobie pluła w brodę, ze go nie szczepiąc nie ochroniłam, nie mówiąc już o pluciu mi w twarz wszystkich dookoła, że tak się kończy fanaberia nieszczepienia. co ciekawe, ilekroć planuję wyprawę w w/w celu do przychodni, mały zaczyna strajkować - a to jakiejś wysypki dostaje, a to kichnie częściej niż zwykle... do tej pory wolałam zdać się na los, wierząc, ze prawdopodobieństwo zachorowania jest na tyle małe, że nie warto ryzykować powikłań poszczepiennych. ale zaczynam się łamać, bo w realnym życiu nie mam wsparcia w tym temacie. nawet moja mama mnie nie popiera, na szczęście też nie potępia, ale sama ma obawy. w takim momencie brakuje mi tej drugiej połowy - współdecydującej o moim dziecku. bo gdy jest dwoje rodziców, ta odpowiedzialność rozkłada się po połowie. co dwie głowy - to nie jedna. a ja muszę sama odpowiadać za moje dziecko i ponosić konsekwencje moich i tylko moich decyzji. i kurewnie ciężko mi z tym. ps. fajny cytacik znalazłam, dr Piotr Albrecht, pediatra: "Jeśli ktoś świadomie chce rezygnować ze szczepień, to w tym powrocie do natury powinien być całkiem konsekwentny i nie oczekiwać od medycyny pomocy (kosztownej i wysoko specjalistycznej), jeżeli potem dziecko zachoruje na jedną z chorób zakaźnych. Nie powinien także oczekiwać od społeczeństwa wsparcia, jeśli w konsekwencji takiej choroby dojdzie do trwałego kalectwa - powinien heroicznie znieść cierpienia do końca. Czy przeciwników szczepień rzeczywiście na to stać?" a co z cierpieniem rodziców dzieci z powikłaniami poszczepiennymi? z tego wniosek, ze w takim razie oni mogą sobie pozwolić na brak heroizmu i oczekiwać od państwa wszelkiego wsparcia. a co otrzymują? - zaprzeczenie, że to szczepionka wywołała chorobę dziecka. szlag trafia i kurwica bierze.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
Ja wiem, jak sie czujesz. Jak planowalam pierwsza rozmowe, w celu wyjasnienia mojego nastawienia co do szczepien to balam sie, jak cholera.
A jednak zyje w kraju, gdzie szczepienie nie jest obowiazkowe, wiec podejrzewam, ze i tak bylam w duzo lepszej sytuacji niz rodzice miejszajacy w PL.
Choc i tu wiekszosc rodzicow szczepi. Jednak nikt mnie nie straszy. Jest takze oficjalnie wielu lekarzy tzw. krytycznie nastawionych do szczepien.
Ja obserwuje rozwoj swoich corek... i patrze na moja nieszczepiona 17-miesiaczna... i tylko utwierdzam sie w tym, ze dobrze robie.
Nie bede Ci pisac, przekonywac Cie. Przeciez ja nie wiem, jak bym sie zachowala bedac w Twojej sytuacji, zyjac w PL, napotykajac takie trudnosci, jakie napotykaja tam rodzice podejmujacy taka decyzje.
Mnie osobiscie nie przekona NIC do szczepien. Duzo bardziej boje sie tych powiklan...
Spokojnie, niech sobie mysla co chca a to jest twoje dziecko. Ja nieszczepie i szczepic nie bede. Pociesze Cie ze ty nie jestes jedna mama co swoje dziecko nie szczepi.
Co do rota to bez sensu jest szczepienie, moje dzieck chorowalo i synek moich znajomych tez chorowal co jest szczepiony. Istna bzdura szczepienie dziecka. A WZW B to ja po szczepieniu zachorowalam i miesiac w szpitalu zakaznym bylam.
ja szczepie...bo właśnie bardziej boje się nie szczepic...postawiłam na większość! choć powiem szczerze,że miałam chwile niepewności...bałam się jak cholera zaszczepić...no ale zaszczepiłam...synek przechodzi bardzo dobrze każde szczepienie...więc nie żałuję....
a co do szczepionek dodatkowych...to na pewno nie będę szczepić...i nie chcodzi o kase...po co pchać w dziecko wszystko co firmy farmaceutyczne wyrzucą na rynek!!!
i nie zaszczepiła bym szczepionkami skojarzonymi!!!
w jedno miejsce tyle wirusów?? O NIE!
Dobra położna poradziła mi aby ich nie wykupywać..bo nie warto...lepiej ukłóć kilka razy (bo dziecko i tak zaraz o tym zapomni) i bezpiecznie podać każdą inną szczepionkę w osobną część ciała.
Przekonała mnie :)
Ale każdy sam decyduje za dobro własnego dziecka :))
Pozdrawiam
Ja szczepię na te wszystkie "obowiązkowe" choroby objęte kalendarzem szczepień, ale narzekam na jakość informacji w przychodni. Gdy chciałam poznać ZDANIE naszej p.pediatry, to ona zaczęła tłumaczyć mi różnicę między szczepionkami pięcio i sześciowalentnymi;) Yhmmm... i na tej podstawie, ja mam podjąć decyzję, co jest lepsze dla mojego dziecka;) Na rota i pneumokoki nie szczepię. Nie wiem, co by było, gdybym miała zamiar posłać dziecko do żłobka, ale w przypadku tych dwóch ostatnich szczepionek ochrona jest chyba dość niska.
Gdy spytałam (poza lekarzem) panią pielęgniarkę wykonującą szczepienia, czy i dlaczego warto na rota zaszczepić, to odpowiedziała mi, że wato, bo wszyscy szczepią;) więc podziękowaliśmy za taką rekomendację;)
@sylwia30 moi znajomi też szczepili dziecko od rota i również zachorowało, ale z tego co wiem, przeszło wirus najłagodniej z całej nieszczepionej rodziny i nie było potrzeby hospitalizacji. No, ale to nie moje dziecko, więc z całą odpowiedzialnością nie mogę powiedzieć, jak to rzeczywiście w tym wypadku było.
no i dupa, tydzień temu pytalam, czy będzie pediatra w przychodni, specjalnie sobie ustawiłam pracę tak, żeby siedzieć od dzić do niedzieli w domu, zachodzę dziś do przychodni a to baba mówi, ze lekarka na urlopie. dobrze że nie byłam z Marcinem, bo by mnie całkiem szlag trafił. chciałam zeby obejrzała mu wysypkę i siusiaka. i dupa.
ja na rota chciałam zaszczepić, bo kumpeli siostra pracuje w pogotowiu i trochę się naoglądała ciężkich powikłań rotawirusowych. poza tym u nas panuje grypa żołądkowo-jelitowa. co ciekawe, ja jestem na tą grypę odporna, miałam tylko takie bardzo lajtowe objawy. a Marcinowi nic nie jest. generalnie od urodzenia miał 2 razy katar i raz gorączkę 38 stopni. teraz jakąś wysypkę, ale to albo od jedzenia albo po Cebionie. ciekawe, czy nie szczepienie ma na to wpływ, czy nie...
Wiesz co, mi też było z tą decyzją pozostać tak samemu sobie. Dlatego poszukałam lekarza, który ma pojęcie w tym temacie - chodze prywatnie. Jest to pediatra - homeopata. Nie szczepi dzieci poniżej roku. A później to już ustala co i jak, na pewno nie szczepi na wszystko jak leci, nie mówie tylko o tych dodatkowych. Szczepi tylko na to co realnie stwarza zagrożenie.
Z taką lekarką jest mi łatwiej, bo ona ma wiedzę, ona doradza, ona po części tę decyzję podejmuje - pomaga mi podjąć.
Oczywiście uważa że nie powinno się szczepić dzieci chorych, nawet z lekkim katarkiem, ponieważ wtedy szczepionka nie działa w 100%. Dziecko w trakcie infekcji musi walczyć z tą chorobą, wytwarzać przeciwciala. Jak zapodamy mu szczepionkę w trakcie choroby, to jego organizm jest już na tyle obiążony, że nie ma siły wytwarzać przeciwciał do wirósów w szczepionce. Twierdzi że takie szczepienia są tylko po to żeby zaszczepić. Jest to narażanie zdrowia dziecka, jak i marnowanie państwowych pieniędzy, bądź prywatnych.
Druga sprawa to taka - moja młoda ma tą skaze białkową. Także moja lekarka uważa ze w takiej sytuacji nie ma mowy o szczepieniach, dopóki . Często w skład szczepionek wchodzi białko zwierzęce, więc mogłby wystąpić wstrząs anafilaktyczny.
Najlepiej byłoby gdybyś znalazła lekarke która ma pojęcie i doradzi Ci sensownie w sprawach szczepień. Bo jednak pozostawać tak samemu sobie z tą decyzją jest dosyć ciężko.. Bo cały czas nie będziesz wiedziala czy robisz dobrze..