Widzę,że weekend udany.Butki czadowe hehe a Marcinek jak zawsze śliczny i uśmiechnięty.
A tak na marginesie,zanim doczytałam do momentu o szarlotce to pochłonęłam kolejny już dziś kawałek ciasta z jabłkami mojej własnej roboty ) z czego jestem dumna bo zdolności do pieczenia ciast nie mam żadnych hehe,ale taką cieplutką szarlotkę też bym wsunęła,o matko straszny łasuch ze mnie.
Pozdrawiam i czekam na relacje z lasu