Marcin już prawie tydzień sra na okrągło, prawo i lewo. innych objawów brak, oprócz jeszcze bardziej nieprzespanych nocy, chociaż wydawało się, ze już bardziej bezsenne być nie mogą. a guzik! mogą! smecta, probiotyki i marchwianka nie pomogły. dziś dostał konkretniejsze leki, zobaczymy, co będzie dalej. brakuje mi cierpliwości. nie poznaję siebie i nie potrafię tego powstrzymać. na myśl o usypianiu Bączka dostaję drgawek. szlag mnie trafia, jak widzę, że mały jest senny. tak senny, że marudny, trze oczęta, przytula się, bierzę moją rękę do policzka. ale nie na tyle senny, żeby zasnąć jak bozia karze. na tyle nie senny, żeby ganiać po całym łóżku z dupą w górze, wywijając fikołki. więc wściekła poddaję się. nie, to nie. nie chcesz spać, to nie. i nie jestem wtedy miła. przeciwnie, kipię ze złości. potem noc. w zeszłym tygodniu rekordem było usypianie przez 1,5 godziny. teraz mały pada szybko, bo w dzień śpi raz, koło południa. na usypianie go 2 razy brak mi sił i cierpliwości. w nocy budzenie się z głośnym krzykiem. płaczem, wiercenie, stękanie. a bo smoczek. a bo mleko. bo smoczek, nie, nie smoczek! bo nie wiem co! wczoraj położyłam się o 23.00. mały się wierci. przecież słyszę. bo przecież nie śpię i nasłuchuję. i czekam, teraz? czy za chwilę się obudzi? obudził się koło północy. smoczek? smoczek. śpi dalej. ja nie śpię. słyszę jak się wierci, i tylko czekam, aż włączy syrenę. ja dalej czekam i słucham. pierwsza w nocy. znów pobudka. smoczek? a dupa! nie smoczek! więc ja mądra rzuciłam smoczkiem, i z lakonicznym "kurwa mać" wyszłam z sypialni. i się poryczałam. mój M. spacyfikował młodego, przyszedł po mnie z hasłem "nie, nie jesteś złą mamą, zakładaj stopery do uszu, ja będę wstawał". i tak zrobiłam. zasnęłam prawie od razu. za to sny... najpierw biologiczny coś chciał ode mnie wyłudzić pod bankomatem, zaraza jedna. potem kąpałam Marcina. w garnku, na kuchni. ostygła mi woda, więc wpadłam na pomysł, że ją sobie podgrzeję... i zasnęłam. obudziłam się (w tym śnie) przerażona, co ja narobiłam. biegnę do tego garnka z nadzieją, że to się nie dzieje naprawdę, i zamiast kurwa się obudzić w tym momencie, obudziłam się chwilę potem. jak zobaczyłam pływającą zupę i kości mojego synka. ja chyba wbrew pozorom nie jestem normalna. musiałam gdzieś to wypluć. a, no i auto się psuje, tydzień jeżdżenia po mechanikach-elektrykach, i nikt nie wie, co mu jest. i próbowałam zrobić placki małemu z mąki ryżówej. jedna wielka porażka.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 15.
O matko !!! Wybacz,ale popłakałam się ze smiechu czytając opis Twojego snu o zupie
Teraz juz poważnie
Rozumiem Cię i szczerze współczuję.
Słuchaj skoro Twój kochany jest chętny do pomocy to skorzystaj z tego przecież nie musisz wszystkiego robić sama.
Myślę,że jesteś bardzo normalna, inna,taka nienormalna nie rzuciła by tylko krótkie "kurwa mać" i wyszła.Jedną z nienormalnych jest mama Szymonka,pamiętasz ta akcję? Wyobraz sobie co ona zrobiła by małemu w Twojej sytuacji.
spoko, kasiu, może powinnam też się z tego smiać, pracuję nad tym ;)
brak normalnego snu daje popalić. a mój M. jest ze mną od pt-nd i w środy. rano musi wstawać do pracy, więc nie chcę go też wykorzystywać. ale on zasypia w pół zdania, więc jego wybudzanie się trwa chwilkę. a ja się budzę (o ile śpię) kilka minut przed Marcina pobudką, i zasypiam dobrych kilkanaście minut po. a że tych pobudek w nocy jest około 4-5, a ja zasypiam po północy, wstaję koło 7.30, to snu mało.
jolcia - właśnie dziś to dostaliśmy, i debridat. do tego dieta: dużo ryżu, chleba suchego, marchwii, jabłek. mało mleka. a marcin chleba, jabłek jeść nie może. a oprócz mleka nic nie chce pić, więc żeby się nie odwodnił, mleko musi być. tak więc jest cudnie :/
Ty to jednak mądra kobieta jesteś,wyciągnęłaś mnie z tej niezręcznej sytuacji.
Wierzą,że takie niespanie jest wykańczające.I tak się cały czas zastanawiam co małemu spac nie daje.A lekarz ? Mówiłaś?Czy to normalne ze taki maluszek ciągle się budzi?