o kurcze... życze szybkiego i bezbolesnego wygojenia...
rozmawiałam wczoraj z moją pediatrą. powiedziała, ze na moim miejscu jeżdziłaby na zmiany opatrunku w mieście obok, tam, gdzie jechałam z Bączkiem karetką, bo w naszym szpitalu tego mu dobrze nie zrobią. i rzeczywiście, jak porównałam opatrunek założony tam, a tu, to niebo a ziemia. dziś wczorajszy opatrunek mu się rozpadł, odłaziły bandaże ze skórą :( wata się przyklejała do ran. masakra. myślałam że siądę i zacznę wyć. w końcu mu to całe ściągnęłam i chodził w koszulce na jedno ramię, zeby skóra oddychała i nic się nie przyklejało. wyglądał jak weteran wojenny...
znalazłam dobrego chirurga dziecięcego, który kiedyś badał biodra Marcinowi. pojechałyśmy z mamą prywatnie. i kamień mi spadł z serca. wg lekarza mu się to dobrze zagoi, na pewno nie będzie zrostów i przykurczu, prawdopodobnie nawet nie będzie blizn. pielęgniarka założyła mu taki opatrunek, jak zakładali mu w tamtym szpitalu. dużo lepiej to wygląda. w sobotę jedziemy tam na oddział ratunkowy, na zmianę opatrunku, lekarz ma też zejść i go zobaczyć, a w poniedziałek zakładamy taki opatrunek, któego się nie ściaga dopóki sam nie odpadnie, jak się skóra odbuduje.
mały znosi te zabiegi naprawdę dzielnie... zawodzi w kółko mamma mamma, ale siedzi i się prawie nie wyrywa, na szczęście.
w ciagu dnia bawi się i szaleje po swojemu, tylko ostrożniejszy jest (jak na niego) w ruchach. jedynie dziś po południu chyba go zaczęło boleć, bo skończyła mi się maść :(
no i okazało się, ze to była kawa, babcia do dziś jest w szoku i stopniowo sobie przypomina zdarzenie.
coś co mi wywraca flaki na wierzch - jak mały się oparzył, podobno stał jak sparaliżowany i piszczał, a babcia na początku nie zauważyła, co się stało. kilka cennych sekund poszło się jebać, zanim polała go zimną wodą... ehh...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Jej cieszę się, że wróciłaś z dobrymi wieściami!!!
I na pewno tak będzie jak mówi lekarz,żadnych śladów nie będzie miał.
Całuski dla Bączka i niech zła passa odejdzie w cholerę!
Aż się boję jak mój zacznie chodzić, oczy i uszy do okoła głowy.
Pozdrawiam Was serdecznie!:)
zostawić dziecko z babcią... a dziwią się, że ja mam obawy...
no, ale stało się i nie ma co płakać
współczuję szczerze
dobrze, będzie dobrze :)
zosia... babcia opiekuje się Marcinem od 2 miesiąca jego życia, jak ja wychodzę na kilkanaście godzin do pracy tygodniowo. ona chucha na niego ile wlezie. nie mam żalu do niej, bo równie dobrze mogłoby się to przytrafić mnie. zalewała kawę i odwróciła się, zeby odstawić czajnik, Marcina nie było w kuchni, pojawił się nagle.
złoszczę się za to na 3 rzeczy. że gdyby krzyknęła zamiast "nie!", "gorące!" Marcin na pewno by się cofnął. bo "nie" ma w dupie :/ ale na "gorące" reaguje. druga rzecz, ze od razu nie dała go pod zimną wodę. trzecia rzecz, że nie zadzwoniła po moją mamę, tylko po nią poszła.
Emka babcie pewnie nie chciała tego wypadku,pewnie bardziej to przeżywa niżeli ty,sama wiesz ,że przy dziecku to chwila moment i już jest katastrofa.No cóż mogła polać zimną wodą ale sama pewnie spanikowała i nie wiedziała w całym stresie co i jak ma robić.Szybkiego zabliźninienia się ran,całusy od ciotki Anety dla Bączka.
Też był miała jej to za złe..ważne,że nic powarzniejszego się nie stało i małemu jest lepiej!!
Głowa do góry!!(choć wiem,że to tylko tak się mówi:)
Całe szczęście że wszystko ładnie się goi Dużo zdrówka dla Bączka !!!!
Przypomina mi się to wszystko co przeszłam z Natanem całkiem niedawno:(
Boże oddałabym wszystko by móc chronić nasze niewinne dzieci przed takimi wypadkami, nie zasługują na tyle cierpienia:(
Jeśli nie zostawili go w szpitalu to pewnie oparzenia pierwszego stopnia i nie będzie sladu, polecam opatrunki Aquagel, nóżka Natana była oparzona w II stopniu i dzięki tym opatrunkom dziśm już prawie nie ma śladu, widać tylko taką bledszą plamę, widomo-nowa skóra.
Natomiast na brzuchu miał I stopien i wyobraź sobie że na trzeci dzień zamiast bandażu nakleili mu plaster który z każdem jego ruchem szedł do góry, aż przykleił się do rany i potem mu to oddzierali już z gojącą się skórą i w tym miejscu ma teraz paskudną czerwoną bliznę;/ mam nadzieję żę maści, ewentualnie jakiś laser pomoże....
Babcia pewnie ma traumę, ale przejdzie jej z czasem, wszystko się zagoi i zapomni, Marcinek też nie będzie pamiętał... gorzej z nami bo pewnie nigdy nie zapomnimy tego bólu, mnie bolało to bardziej niż jego:(
no właśnie pamiętam, co przechodziliście...
z tego co mówił lekarz to oparzenie IIa. gdyby było IIb to by nie było za ciekawie... u nas najgorzej jest z szyją, czyli tam, gdzie najbardziej widać. bo tam się nie da opatrunku założyć.
w poniedziałek będziemy mieć ten opatrunek na stałe, który ma sam odpaść, jak się wytworzy skóra, ale pewnie nie na szyję :(
boję się co będzie jutro, ale mam nadzieję, ze ten opatrunek mu się nie poprzyklejał do rany...