Gratulacje jeszcze raz!
Dobrze że już wszystko się ułożyło :)
wkońcu! przeprowadzeni, rozpakowani urządzeni i zadomowieni. ale było roboty... trzebabyło odmalowac salon i kuchnie bo ściany byly na bialo i strasznie zabrudzone, do tego nie nawidzę białych ścian w domu. oczywiscie dałam upust mojej artystycznej ambicji i mamy piękny dwukolorowy salon i kuchnię. podoba mi się. w irlandii wlasnie zakwitły na potęgę żąkile :D są wszędzie- a najwiecej w moim domku w szklankach i wazonach!! u nas już nawet po 15 stopni na dworze ;]
Sara też już się zadomowiła, bardzo się martwiłam że będzie płakała za poprzednim domem. na początku nie chciała nawet na sekundę zostawać nigdzie sama i często budziła się w nocy mimo że spała w swoim łóżeczku.ale już jest ok. Wogole to na czas przeprowadzki miała anginę i dodatkowo była zła. co się okazało moje dziecko nie może przyjmować antybiotyków ponieważ źle na nie reaguje, ma wysypki biegunki i grzybicę w buzi i na pupce :( na szczęście powolutku wyzdrowiała. już od 2 tygodni jest zdrowa a w niedziele nawet bylismy juz na basenie. A co do mojej małej skubanicy to ma 11 miesięcy na chwilę obecną a juz od 2 tygodni chodzi :D ale... nie ma jeszcze zębów- ja uważam że to super bo przynajmniej ich nie powybija!!! podobno im później wyjdą ząbki tym zdrowsze... okaże się... nooo a do tego mała wyrabia masę nowych rzeczy, powiem w skrócie.
wyciąga ubrania z kosza na brudy, i udaje że zakłada, ściąga czyste z suszarki... wywala jęzor i macha nim na boki zadowolona niawiadomo z czego. zwłaszcza jak widzi jak to wygląda w lustrze! otwiera szuflady i standardowo wszystko wyciąga, a jak znajdzie coś czego wczesniej nie widziała to słyszę tylko "JAAAAUUUUUUUU. JAAAAOOOOO"
No i sprawy finansowe się ustabilizowały, wyjaśniliśmy wszystkie wątki i na szczęście się udało. Wszystko jakoś tak ucichło i się ułożyło- dodam tylko że wyszło najaw że koleżanka z którą mieszkaliśmy donosiła na nas do urzędów :( wypisywała na portalach przeróżne obelgi w naszym kierunku wiedząc że nie mamy jeszcze internetu :( było masę nerwów ale postanowiliśmy nie zniżać się do jej poziomu i poprostu wylać się na idiotkę.
Mój mąż wrócił też do siebie, znowu jest starym poczciwym gówniarzem którego pokochałam- najwidoczniej stres i problemy mają na niego destrukcyjny wpływ... znowu mamy czas i chęć dbać o nasz związek, chodzimy na spacery, albo w weekend na obiad lub kolację do restauracji, znowu dostaję kwiaty i znowu śmiejemy się jak kiedyś z byleczego :) wszystko wraca na swoje tory... nie chcę zapeszać.
a co do małego dzidziusia to mamy aktualnie 15 tc, pierwszego kopa za sobą, migreny i 2 usg do pochwalenia się NA FOTCE z dedykacją dla taty który nie mógł wejść z Sarą na usg :)
Gratulacje jeszcze raz!
Dobrze że już wszystko się ułożyło :)
Jak dobrze miec przeprowadzke za soba. my to przerobilimy na poczatku grudnia, to swietnie rozumiem :)
Dobrze, ze z tymi wariatami sie poukladalo. Ehhh, ludziska to sa kanalie (niektorzy).
Duuuzo zdrowka dla Was wszystkich.
a jak dla mnie, to brzuszkowa dzidzia sobie fajeczka zapalila i puszcza dymowe koleczka.
|
i zadaj pierwsze pytanie!