hej dziewczyny, nie opisuję tego w pytaniu bo bezsensu uważam. Przekopałam internet ale nie potrafię inaczej opisać tego co się stało i wyszukuje mi wkółko to samo więc pomyślałam że najłatwiej będzie opisać tu dokładnie o co mi chodzi i może ktoś coś wie na ten temat. Otóż mi zdażyło się to w życiu może z 20x i wygląda to tak. w chwili krytycznego zmęczenia np. biegiem albo jakimś ciśnieniem oddycham tak głęboko że aż raz się zdaży zagłęboko i wtedy płuca tak jakby się sklejają w momęcie kiedy "wydmuchnę" całe powietrze i się duszę, nie mogę nabrać powietrza odnowa. Albo w sytuacji gdy mnie mój mąż gilgotał a ja panicznie się śmiałam i wyrywałam i w pewnym momęcie tosamo znowu "wydmuchnęłam" tak jakby zadużo powietrza i nie mogłam go zaczerpnąć. ta pruba zaczerpniecia trwa zazwyczaj około 10-20sekund podczas których robię się bordowa i łzawią mi oczy. wiem że to wygląda koszmarnie ale ja po kilku razach nauczyłam się że tylko spokoj i opanowanie pomaga. żadne walenie po plecach bo ja sie nie dławię! I do czego zmierzam... wczoraj sciągałam gluty saruni za pomocą fridy a robiliśmy ro dosłownie sekundę po zmienianiu pieluszki na co nie miała akurat ochoty i trochę płakała. Nagle po ściągnięciu smarków bardzo głośno zapłakała i (takie mam wrażenie) dosłownie identycznie jak ja- wydmuchnęła do konca powietrze i fioletowa.... i nie płacze i nie oddycha. około 5 sekund (które trwały wiecznie) mój mąż nią potrząsnął i klepnął w plecy i nie wiem czy to pomogło (wydaje mi się że nie) ale zaczerpnęła powietrza i już płakała normalnie. oczywiście my nogi jak z waty i telepanie... uspokoiła się dość szybko u mnie na rękach i zasnęła odrazu. jeszcze przez chwilę pojękiwała przez sen... Ja nigdy nie byłam z tym u lekarza bo nie wydawało mi się to jakieś ważne, i zdarzało się bardzo rzadko. poprostu unikam sytuacji w których może się to wydarzyć a mój mąż wie że jak się wydurniamy i powiem "stop" to on wie że nie żartuję i zawsze przestaje. Ale Sara miała tak podczas płaczu a tego nie da się czasem uniknąć. Może któraś z was wie o co chodzi, może to jakaś astma zasrana albo co? nigdy sie nie badałam pod tym kontem ale moja mama ma astmę. Albo jeszcze coś innego. Masakra zaczęło mnie to martwić nie na żarty...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
Moja siostra jak była mlodsza miala cos takiego, to znaczy podczas silnego placzu po prostu nie mogła złapać tchu, potocznie nazywa się to zanoszeniem się, ale nie wiem czy to to samo co bezdech... w takiej sytuacji kiedy córka tak zrobi poraz kolejnynie pozwól jej zacisnąć ząbków razem, najlepiej chwycić za dolną szczękę dziecka i wdmuchiwać powietrze do buzi, może brzmi to niewiarygodnie, ale wiem co mówię...
Latem pilnowałam córke koleżanki, i ona ma to właśnie, a ma już 3 lata, no i stało się mała bawiła sie z moim siostrzeńcem, i przewrócili się oboje, ona rozpłakala się, i zaniosła się, straszne... ale najlepiej zachować zimną krew, i zrobić tak jak napisałam wyżej, dziewczynka na szczęście złapala powietrze.