Upsssssssss. :/
Płacz Maleńka, czasami to pomaga....
Jak usłyszysz znów ,że wszytsko jest źle, powiedz żeby zrobił to sam i lepiej i koniec.!
3maaaj się.... I poprawy humoru Ci życzę.!;*;)
Dlaczego to się musi NAWET RYMOWAĆ? Chciała bym krzyczeć, pomocy... albo chociaż wyżalić się do cna, powiedzieć wszystko co mnie boli i co jest źle. Niestety nie potrafię :( lepiej wychodzi mi tulenie żalu w środku i płakanie po nocach. Mam już nawet system, nie mogę płakać i szlocha dłużej niż do 12 w nocy bo potem strasznie zapunę i nie umiem usnąć długo. Jak się uspokoję na czas to nie ma źle. Znowu pada.... Dziś też nie zdejmę piżamy i będę ryczeć na każde wspomnienie wczorajszego zjebanego wieczora. (jak choćby w tej chwili) Nie będę malować na brzuchu, nie mam na to humoru. może zrobię obiad. w sobotę mają przyjść znajomi, nie widziałam ich ponad 2 miesiące. Mimo że mieszkają 5 min stąd, byli (a może i nadal są) jednymi z naszych najlepszych znajomych na tej jebniętej wyspie. Kiedyś wszyscy razem pracowaliśmy, odkąd urodziłam tylko mąż. Mam ochotę jutro wsiąść w samochód i uciec, albo chociaż zamknąć się w sypialni i nie wychodzić. O czym ja mam z nimi rozmawiać? ja w kolejnej ciąży a oni od 1,5 roku starają się i nic. O czym ja mam z nimi gadać? o bajkach? albo co? o gotowaniu? bo tylko tyle mam do powiedzenia. Im więcej czasu spędzam w domu sama z dzieckiem tymbardziej nie tęsknię za ludźmi. Za towarzystwem, a za imprezami to już wcale ;/ oglądam tylko zdjęcia na NK z kolejnych hucznych urodzin albo nawet wieczorów panienskich moich jakże kiedyś fajnych koleżanek. Kiedyś mi było przykro że - ja już nie- ale teraz to nawet mi się tego oglądać nie chce. Idę robić swoje.... żeby wieczorem i tak uśłyszeć że wszystko jest źle... opamiętaj się dupku bo zepsujesz resztki tego co zostało...
Upsssssssss. :/
Płacz Maleńka, czasami to pomaga....
Jak usłyszysz znów ,że wszytsko jest źle, powiedz żeby zrobił to sam i lepiej i koniec.!
3maaaj się.... I poprawy humoru Ci życzę.!;*;)
cholera widzę, że nie tylko ja mam kryzys :-/ słowa 'będzie dobrze' nie pomogą...trzeba znaleźć jakiś złoty środek na tego doła....
...u Ciebie dodatkowo pewnie burza hormonów robi swoje, no i codzienna monotonia 'po burzy zawsze wychodzi słońce' trzeba w to wierzyć :)
sory za pesymizm... ale po burzy to zazwyczaj idzie powódź...
może i idzie powodź, ale kiedyś i tak musi wyschnąć...oby
ehh... jak ja dobrze wiem co czujesz! Ja też tęsknię, żeby wyjść czasami do ludzi, "odchamić się"... Koleżanki wstawiają zdjęcia z wakacji, z imprez itp... a ja? siedzę w domu obłożona pieluchami, z laktatorem albo dzieckiem przy cycku, śmierdząca mlekiem ;( ehhh
a jeszcze jak mąż wraca to mi walnie tekstem, że "a co tu za bałagan? powinnaś sobie dawać radę bo inni gorzej mają, więc nie narzekaj... a jak Ci nie pasuje to sama idź do roboty, ale masz zarabiać przynajmniej 3 tys a ja bd z dziewczynami w domu i dam sobie radę"
Od pewnego czasu już się nie skarżę, bo to i tak nic nie da :/ Jak jest za granicą to czasami napisze, że mam się trzymać, nie poddawać, jak urosną będzie mi łatwiej itp... ale jak jest to najczęściej marudzi:/ ja też rozumiem, że zmęczony jest bo zapieprza... ale ja mam robotę 24/h na dobe 7 dni w tygodniu...a on pracuje 5-6 dni... i jak walnie sie spać to go nie budzą płacze, wrzaski...
a koleżanki? Patrzą na mnie z politowaniem... Boją się opowiadać o imprezach, bo ja nigdzie nie chodzę to moze mi przykro będzie? :/ ehh...
Fakt... nie mam o czym opowiadać, dokładnie tak jak Ty. Bo co można opowiedzieć? Jakie dziecko kupy wali? Albo że cyce bolą? albo co? nico...
Kocham te moje potworki, ale brakuje mi czasu dla siebie. Mam 20 lat i tęsknię za imprezą, spotkaniem z koleżankami... Koleżanek coraz mniej i człowiek zamienia się w pustelnika :(
masakra wiki, czytam słowa identyczne jakie słyszę od męża... że jak mi nie pasi to mam iść do pracy i zarobić tyle co on. :((((( to jest znęcanie się psychiczne :( jak on może tak mówić wiedząc że w ciąży żadnej pracy nie znajdę a co dopiero zarobić tyle co on :((
wczoraj usłyszałam masę przykrych rzeczy... zastanawiam się ile tego wytrzymam. chciała bym uciec ... ale z tym wielkim brzuchem dojdę conajwyżej do marketu na mieście ;(
a do tego ten jebany deszcz....
:( ojj tak... faceci nie mają rozumu :/ Nie domyślają się jaką przykrość sprawiają takimi słowami :/
Ja też niegdzie takiej dobrej pracy nie dostanę :/ Mam maturę ale nic poza tym :/ Kto mnie zechce? :/
Kuźwa tam... czasami mam chęć się poddać, pierdol*nąć to wszystko i wyjść z domu... ale jak? Mogę co najwyżej iść z dziewczynami na spacer :/ Bo żeby pobyć trochę w samotności to mogę zapomnieć... ale co ich to obchodzi? Jeszcze focha facet walnie, że mu śniadania nie podałaś :/
Boże.... ja muszę przestać narzekac na swojego. Dziewczyny ale za taki tekst: "Idź i zarób tyle samo" to narmalnie tylko w zęby. Jak taki cwany to niech zostanie sobie w domu z dwójką maleńkich dzieci i jeszcze posprząta, zrobi obiad i pozmywa. Ja się raz wkurzyłam bo mój mężuś wieczorem wzdycha nad zlewem, że pełny garów a on musi zmywać po pracy. Zostawiłam go z małym na kilka godzin, wracam a w chacie sajgon. Ja na to: "A Ty co? Siedzisz w domu i nie możesz posprzątać, wstawić prania??" On oczywiście zbulwersowany, że cztery pieluchy przewinął, usypiał małego ponad godzinę itd itp. Od tamtej pory nie zrzędzi, jeśli mam gorszy dzień i naczynia stoją do rana.
|
i zadaj pierwsze pytanie!