2013-02-04 18:07
|
Maciej mój bezmyślny dał małej polizać jajko z lodówki:/ no mało mnie szlag nie trafił, bo boję się tej cholernej salmonelli. Buzię jej umyłam ale co z tego, strach pozostanie. Co prawda czytałam, że Salmonella przenika do całego jajka a my już je jedliśmy i nic nikomu nie było. Będę teraz zdychać ze strachu czy nic na nim nie było. Mam nadzieję, że nie... Może to banalne ale zdarzyło się Wam coś takiego?
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Wszystko będzie ok :)
Poza tym zimno to niesprzyjające warunki dla pałeczek.
To samo mi mąż powiedział. Już się uspokajam:-) dzięki dziewczyny. Trochę poczytałam i nie na każdym jajku są bakterie. A i pod tym kątem też są badane:-) trochę mi ulżyło:-)
generalnie tak: objawy pojawiły się po kilku godzinach ( może 6 godzin)- takie pierwsze rzyganko, gorączka..reszta przychodziła z godziny na godzinę coraz gorsza. Po drugie salmonella znajduje się w żółtku i na skorupce jajka. Salmonella ginie przy bardzo wysokich temperaturch. Dlatego istnieje ryzyko zarażenia się nawet podczas jedzenia jajka na miękko. Często właśnie dlatego lekarze odradzają w ciąży jedzenia jajek w takiej postaci. Jeśli zaś chodzi i skorupkę to obowiązkowo należy jajka wyparzyc i zawsze myc ręce.
Obserwuj małą, objawy są silne, gwałtowne ( wysoka gorączka, wymioty i biegunka - często jednocześnie:/ )..nie pomylisz z grypą. I w razie czego do szpitala trzeba jechac.
Powiedzcie, jak to jest? To może głupie pytanie, ale ja jestem osobą strasznie nerwową.
Mała zjadła kawałek chleba, sama mając ręce dopiero co porządnie umyte; chleba dotykała babcia, która mogła mieć "ręce po jajkach" (babcia czuje się do tej pory OK). Jakie jest zagrożenie?
Ja wiem, że dzieci dotykają wszystkiego - zabawek, mebli, nawet podłogi. Czasem "po drodze" chapną coś do jedzenia - herbatnik, cukierka itp. i tym samym dostarczają do buzi różnych bakterii, a jednak przecież nie każdy taki wypadek skutkuje powikłaniami w postaci jakiegoś zatrucia (bo inaczej dzieci do pewnego wieku non stop chodziłyby z bolącym brzuchem, wymiotami i/lub biegunką). Ja uważam na mycie rąk przed jedzeniem i szykowaniem jedzenia, zwłaszcza dla dziecka, ale też staram się nie przeginać.
Z jednej strony higiena, a z drugiej uprzedzanie, żeby dzieci nie wyjaławiać, żeby organizm uczył się bronić... Wiem, że znalezienie zdroworozsądkowego złotego środka bywa trudne...