Wiecie co dziewczyny, jak tak można? robie podyplomówke i na szczęście jest to juz ostatni semestr, czyli pisze prace dyplomowa. a moja promotorka (przeciez tez kobieta) robi mi ciagle jakies problemy. Powiedzialam jej ze chce sie obronic w grudniu, bo styczen i luty odpadają ze względu na to ze termin mam na 19 stycznia! bez problemu się zgodziła i powiedziała ze to dobra decyzja i ona tez by wolala zeby kazdy tak sie obronil. Wziełam troche moje dziewczyny do galopu i takim sposobem bronimy sie w 6:) tylko teraz tak, ona jest tylko w czwartki i to od 10-12 wiec lipa, a w weekendy jej nie ma! ostatnio w szkole zostawiłam jej prace to po tyg mi oddała......cała pokreslona!! ale sie wkurzyłam! dobra, poprawiłam ją i pisze jej meila ze juz poprawilam i czy moge juz oprawic i zawiezc do zarejestrowania a ona mi odpisuje ze mam jej za 2 dni przywiezc ta prace, ona ja jeszcze raz poprawi (nie wiem po co??????) i za tydzien znow do niej przyjechac i omówic co jeszcze do poprawy. Czy to uwazacie za nie robienie schodów? dala by sobie juz baba spokoj, widzi ze łaże z brzuchem, cholera jasna !!!!w grudniu z nerwów to ja chyba urodze! a wogole jestem ciekawa jak ona mi tak ta prace kresli to ciekawe czy zdaze w grudniu sie obronic???? mówie Wam dziewczyny cholera mnie bierze, siedze tylko przed tym kompem, pisze, kregosłup mnie nawala, chciałam jej wysyłac meilem ta moja prace zeby nie jezdzic 60 km do niej to durne babsko mi mowi ze jej sie skrzynka zapycha!!!! przeciez to nieludzkie!jakoś reszta idzie mi na reke, zaliczają szybciej co mogą a ona robi mi takie problemy! mam tego serdecznie dosc!!! a tak bym chciala chociaz ta szkołe miec z glowy...jak widac nawet tacy madrzy ludzie nie popisują sie swoja inteligencją emocjonalna:(