2 tygodnie temu zadzwoniła była mojego S, i powiedziała mu że najprawdopodobniej w marcu po operacji jej córki przyjadą na stałe do UK z racji tego że jej nowy facet który ponoć w listopadzie zjeżdżał do Polski, teraz wraca z powrotem do UK. No i nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie fakt, że gdy ostatnio bylismy w Polsce, sama stwierdziła że żałuje tego że go zostawiła... Praktycznie od czasu jak się dowiedziała że S kogoś ma to raptem chce z nim rozmawiac, ciągle jakieś głupie teksty i niezadowolenia z jej stony. Sytuacje które najbardziej mnie zirytowały to od czasu jak sie dowiedziala że S jest w zwiazku to od razu rozmowy po godzinie czasu przez kilka tygodniu, Sebuś to Sebuś tamto, buziaczki, nie śmiej sie przy jedzeniu bo Ci stanie (może i ktoś powie że to nic takiego, ale tak mnie to wpieniło....) Jak tylko się dowiedziała że S będzie miał drugie dziecko, to miała do niego o to pretensje, mimo że jej drugie dziecko miało pół roku w momencie kiedy ja zaszłam w ciążę... A do tego jeszcze mu w tedy powiedziała że sie zastanawiała i chciała do niego przyjechać do UK no ale skoro będzie miał dziecko to nie, a prędzej jak ją prosił przez ponad rok czasu żeby do niego wróciła, przyjechała do UK i zaczełi od nowa to miała go w glębokim poważaniu... No i co mnie zdenerwowało najbardziej to ostatnia nasza wizyta w Pl gdy pojechaliśmy do niej żeby odwiedzić Olka i spędzić z nim troche czasu. Już od marca truła mojej teściowej, która z kolei później truła mi przez 3 miesiące, że S powinien jechać do syna sam, że jak pojedziemy w trójkę to i tak będzie się zajmował tylką Zuzką bo ona będzie zazdrosna, w rezultacie bardzo fajnie spedziliśmy razem dwa dni, S spędził mnustwo czasu z synem przez te dwa dni, i wszyscy oprócz niej byli zadowoleni. Dodatkowo jak już tam u niej byliśmy to do niego wypaliła że "jak on to sobie wyobraża, że co, że teraz to już tak zawsze się będziemy spotykać, ja, moja pierwsza żona, moja druga żona i nasze dzieci". Tak jak by moja córka nie miała prawa poznać swojego starszego brata. Ehhh
W każdym razie martwi mnie co ona może sobie czasem wykombinować. Tak na prawdę jedyny tego plus to fakt że S będzie mógł się regularnie z synem spotykać, bo mają zamieszkać jakies 45 min drogi od nas. Martwie się strasznie, bo mimo że ona ma już nowego faceta, to i tak cały czas Sebuś to Sebuś tamto. A w dodatku jak jednego razu rozmawiała z S na temat tego że kogoś ma, i że ten ktoś wygląda jak S (tak tak, znalazła sobie faceta tak podobnego do mojego S że jak jego ojciec pierwszy raz zobaczył zdjęcie jej nowego faceta, to w pierwszej chwili myślał że to jego syn) to tamten zaczął się na nią wydzierać że co ona odpier.....la, a jak S zapytał o co chodzi to ta do niego "a bo rozmawiam z tobą przez telefon i sie cipą bawię" nosz kur...a, jaka normalna kobieta robi coś takiego, jeszcze w dodatku przy swoim facecie...
No nic, wyżaliłam się. Może mi troche ulży ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
:o