No to zacznijmy od tych przyjemnych rzeczy ;)
Zuza ma 3 i pół roku, 102CM i 15kg- istny wulkan energii. Nie potrafi usiedzieć w miejscu nawet minuty, no chyba że z tabletem. Uwielbia towarzystwo i ćwiczenia (kto by pomyślał ;) ) jest bardzo kreatywna, jej rozmowy podczas samotnych zabaw są fantastyczne, potrafi ułożyć taką historię ze nie jestem pewna czy sama była bym na tyle kreatywna :D ale strasznie się nie słucha. S dopiero teraz zobaczył że kupowanie i dawanie jej absolutnie wszystkiego co chciała (byle była cicho) było zle. No cóż, mądry Polak po szkodzie, pominę już fakt że i ja i dwóch naszych kolegów (którzy mieszkali z nami) cały czas mu powtarzalismy że robi źle. No cóż, życie.
Karina za 4 dni skończy 8 miesięcy, nosi roz 68/ czasem 74 ;) i waży 7kg - mała przylega, czasem wystarczy że przejdę z jednego końca salonu na drugi i już jęczy bo mama idzie ;) niestety przez to mam niewiele czasu w ciągu dnia na cokolwiek. Śpi po 30min, czasem godzinę, to mam akurat tyle czasu żeby zrobić coś do jedzenia sobie i Zuzce i zjeść. Nawet w nocy nie mam czasu dla siebie bo dziewczyny są na nogach od 8 do 23-24... skąd one mają tyle sił? Karinka jest silna, tak samo jak Zuzką w tym wieku, wstaje sobie i chodzi przy meblach i za rączki (zdarzy się że Zuza ja zaczyna prowadzić) kiedy chce zejść z sofy to włazi na mnie (moje ulubione miejsce do siedzenia jest na podłodze w koncie sofy ;) ) obkreca się twarzą w dół i jęczy dopóki nie położę jej na ziemi - cwaniaczek mały ;) uwielbia się bawić z Zuzą chociaż ta nie zawsze ma ochotę. Jej ulubiony moment w ciągu dnia to kąpiel która po prostu ubóstwia :D niestety Sebek nie pomaga mi za bardzo przy Karinie. Owszem, ponosi ja, pobawi się troszkę, poprzytula jeśli Karina ma na to ochotę, ale nie przebiera jej, nie przewija i nie karmi. Wszystkiego razem nie wiem czy będzie chociaż 10razy.
A ja? No cóż, męczę się. Z sobą, z S, ogólnie. Często mam wszystkiego dość, rzadko kiedy mnie coś rozbawi, nawet komedie są mało śmieszne. Za to mam w domu wieczna kłótnie. Bo ja nic nie robię tylko siedzę na telefonie. No jasne, dzieci same się ubierają, same sobie robią jeść, same się karmią, przewijają, kąpia, smaruja i szykują do spania. A S wiecznie zajęty autami albo relaksem czy drzemka. Ciężko mi się zebrać w sobie i go zostawić. Cały czas mam nadzieję że wszystko się ułoży, no bo przecież nad każdym związkiem trzeba pracować. Z drugiej jednak strony kiedy byłam w pl czułam się dobrze, i tak się kłóciliśmy przez telefon, ale w tedy w każdej chwili mogłam się rozłączyć i go olać. A kiedy przyjechał znów kłótnia co dzień. A mimo wszystko ciężko mi podjąć decyzję bo czasem jest bardzo dobrze, i myślę że chyba jednak nadal go kocham. Wczoraj w nocy na przykład jak przyszedł do łóżka to mnie przytulił. Pierwszy raz od wielu miesięcy, bo mu zawsze za gorąco w łóżku. Dziś z samego rana też niby było ok, ale ale i tak ogólnie rzecz biorąc znów cały dzień wszystko robiłam sama mimo że miał dzień wolny. Dla tego postanowiłam codziennie opisywać swój dzień oceniając go od * do * * * * *. W ten sposób chce zobaczyć czarno na białym ile będzie tych dobrych dni w stosunku do tych złych..