:( ale będzie lepiej zobaczysz
W zeszłym tygodniu umówiłam się z koleżanką że dziś do niej przyjadę na noc i zrobimy sobie babski wieczór we dwie. Minęły miesiące odkąd spędziliśmy razem trochę więcej czasu i lata tak na prawdę się nie widziałysmy bo dopiero w wakacje tego roku zaczęliśmy odbudować nasza przyjaźń. Kiedy się umawialiśmy całkowicie zapomniałam że akurat dziś wypadają moje urodziny. Najważniejszym kryterium było to bym ja, moja przyjaciółka i mój facet, nie mieli akurat żadnych planów. Udało się tylko dziś, mimo że S ma teraz razem 6 dni wolnego. Wczoraj pod wieczór jeszcze z koleżanką dogadaliśmy szczegóły, co jemy na kolacje, że jakieś przekąski itd. A po kilku godzinach Pan hrabia mi mówi że bo on zapomniał i że obiecał komuś tam ze o 4 rano go zawiezie na lotnisko (czy coś w ten deseń). Tutaj się nie wkurzyłam, najzwyczajniej w świecie się na nim zawiodłam. Byłam na 99% pewna że zrobił to specjalnie bo chce ze mną spędzić ten wieczór bo to moje urodziny.
Dzis przez większą część dnia miałam przeczucie że robi mnie w bambuko z tym całym wyjazdem o 4 rano. Nawet powiedziałam mu dziś koło 14 jak mnie wiózł na terapię że jeśli mnie oklamal to tego pożałuje a on zrobił taka głupia minę... No i jakaś godzinę temu wyszło szydlo z worka. Powiedział mi że na prawdę miał jechać i ma na to dowód, ale powiedział tamte u gościowi że nie da rady. Jak zapytałam że skoro wiedział że nie jedzie to dla czego mi nie powiedział, to stwierdził że chciał spędzić ze mną moje urodziny.
A teraz kto zgadnie co dzis robimy? No właśnie. To samo co każdego wieczoru. To samo co wczoraj, co przed wczoraj, i wieczór prędzej, dosłownie dzień w dzień począwszy od piątku gdy zaczął urlop. Czyli dzień jak co dzień, nic specjalnego. A nawet Karina nie śpi. No bo jej nie położyłam, a on tego nie zrobi. Nawet obiadu dziś nie zrobił, jedynie ziemniaki obrał i pokroił.
Jest mi bardzo przykro, jestem na niego zła ale też terapia pozwoliła mi uzmysłowić sobie ze musze w końcu zacząć stawiać siebie na pierwszym miejscu a do tych czas cały czas wszytko mialam podporządkowane pod niego. Koniec z tym. Wiem że dam sobie radę sama. Potrafię zrobić bardzo wiele, no i w końcu i tak prawie wszystko robię sama to przynajmniej odejdzie mi uslugiwanie jemu. Jutro dzwonię do urzędu żeby umówić się na spotkanie o mieszkanie z urzędu. Rozmawiałam również z naszym poprzednim landlordem i może będzie miał coś na koniec lutego. Cóż, na mieszkanie z socialu mogę czasem czekać i pół roku jak nie lepiej, więc to zawsze coś.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
ogarniesz się jakoś sama z opieką nad dziećmi ?
3 mam kciuki, oj nie ma domu bez szumu.
Będzie dobrze , przynajmniej bedziesz wiedzieć że możesz liczyć tylko na siebie .