Kurcze, ja też coraz bardziej się boję, ale wierzę że DAMY RADĘ :)
Dziś piękny dzień- Dziań Mamy. W tym roku może jeszcze nie, ale w przyszłym będzie to dla mnie podejrzewam, bardzo ważny dzień. W końcu kobieta, która zostaje Mamą przeżywa niesamowitą metamorfozę, dowiaduje się jak wiele potrafi i jak bardzo można kochać dosłownie kilka kilogramów, staje się lwicą, która broni nade wszystko swoje Maleństwo i jest w stanie poświęcić dla Niego wszystko, dlatego uważam, że chociaż w ten jeden jedyny dzień powinna odczuć, jak bardzo istatną postacią w życiu swojego dziecka jest, sądzę, że może być to ogromna dawka siły na kolejny rok. Już w tym roku mój M pięknie się zachował i kupił bombonierkę ze słodkim chłopczykiem, specjalnie przeznaczoną na ten szczególny dzień. Mimo, iż tak naprawdę jeszcze nie wiem co to znaczy być Mamą, gest ten zrodził we mnie niesamowite emocje. :) Ze wzruszeniem w oczach patrzę każdego dnia na pojawiające się zdjęcia ślicznych dzieciaczków (nawet mam już swoje ulubione typy, które stale śledzę :)) i odliczam dni kiedy i ja będę miała możliwość utulić swojego Synka. Pozostało mi do tego 10 tygodni.. dokładnie 10 wg encyklopedycznego założonego czasu trawnia ciąży, bo dziś dwójczeka ustąpiła miejsca trójeczce i mamy okrągłe 30 tygodni ciąży za sobą. Zadaję sobie pytanie jak mogło to tak szybko zlecieć. Z lękiem zastanawiam się czego jeszcze brakuje dla Synka, co już mam, czy byłabym w stanie już teraz w razie potrzeby przywitać na świecie, tak aby niczego mu ni brakowało. Przeglądam te maciupkie ciuszki i jak pomyślę, że większa część z nich i tak będzie za duża to rozczula mnie strasznie. Kremy, pieluszki, ubranka, płyny, obcinaczki, chusteczki iii....wiele wiele innych czeka. I ja czekam...i starsznie się boję. Coraz bardziej się boję jak to będzie. Chyba po prostu zaczynam panikować. Poród to myślenie czy w odpowiednim momencie pojawię się na porodówce, jak długo będę się męczyć zanim pojawią się parte, czy zrobię pod siebie, czy dam radę, czy przypadkiem nie skończy się cesarką... Boję się...i muszę się wreszcie z tym uporać...muszę walczyć z przerażeniem... skąd sięono nagle wzięło...?!Jestem na siebie o to zła...
Kurcze, ja też coraz bardziej się boję, ale wierzę że DAMY RADĘ :)
jak czytam te wpisy czekających na maluszka i odliczających dni i tygodnie, oraz tych mamusiek, które właśnie urodziły to za każdym razem pamiętam swoją drogę. Porodu się nie obawiałam, cały czas wiedziałam, że to droga która doprowadzi mnie do mojego skarba. Kobieta jest w stanie wiele znieść sama zobaczysz, poród jest ciężki i nie ma się co oszukiwać, ten co trwa tylko chwile również, ale zostałyśmy tak stworzone, że siłe na to mamy. Za jakiś czas będziesz patrzeć na te wpisy tak jak ja:) Jestem teraz mamą pięknego, roześmianego czasem marudnego półroczniaka a jeszcze niedawno pamiętam jak oglądałam zdjęcia usg gdzie miał 1,5cm. Ohh
oj ja pamietam jak pod koniec ciazy panikowałam:) czy dam rade, jak to pooród bedzie, aby malenstwo bylo zdrowe itp mysl poztywnie wszystko bedzie suuuuper:)
dzisiaj mi wyskoczyła 30 już bliżej niż dalej porodu jakoś się nie boję ale pewnie zacznę panikowac pod koniec :P
Ja jak narazie nie myślę o porodzie nie stresuję się,jakos to będzie damy radę.
|
i zadaj pierwsze pytanie!