OSTATNIA (chyba) WIZYTA PRZED PORODEM
Komentarze: 4Dziś mieliśmy ostatnią wizytę....:) Moja Pani Doktor miała łezki w oczach jak zobaczyła, że tak szybko to zleciało...:) aż liczyła wizyty nie mogąc... Czytaj dalej »
Witajcie.... Dziś ciężki dla mnie dzień i chyba muszę się wygadać bo pęknę.... Po pierwsze... Dzień Dziecka...wiem jestem już dużym dzieckiem, ale tego dnia zawsze rano dzwonił do mnie tatuś z życzeniami...zawsze mówił że nie ważne ile mam lat ale zawsze jestem jego malutką Ikusią....tak mnie nazywał, później słuchawkę przejmowała mama... Dziś nie mogło tak być....Tatuś nie żyje od roku i czterech miesięcy.....a ja rano rozkleiłam się...podświadomie czekałam na ten telefon... Z mamą rozmawiałam dopiero po południu....
Dzień spędziliśmy z M i jego matką, która zaprosiła nas na obiad. Rzadko się z nią widujemy, odeszła od M ojca rok przed naszym weselem i ze swoim nowym partnerem wprowadziła się do mieszkania w którym my z M mieliśmy zamieszkać po ślubie. Ok pomyślałam, na razie możemy mieszkać w kawalerce (jeszcze przed ślubem wzięłam na nią kredyt). Jak zaszłam w ciąże teść zaoferował się że możemy mieszkać w rodzinnym mieszkaniu M - ono teraz praktycznie stoi puste bo teść pracuje w innym mieście i na weekendy tylko wraca, ale ja chyba miałam nosa i przeciągałam moment przeprowadzki... Ostatnio powiedział nam że on chce wrócić do domu i zamieszkać tam ze swoją partnerką i będzie nam za ciasno...Ok jego prawo chociaż nie było to miłe... Tymczasem matka M na siłę podobnie jak jego dziadkowie na siłę próbują nas umieścić w mieszkaniu ojca a właściwie rodziców M... Ja już bezczelnie powiedziałam że nie pójdę gdzieś gdzie mnie nie chcą...ale każdy wie lepiej co powinniśmy zrobić... Żadne tak naprawdę nie domyśli się że wystarczyła by zamiana mieszkań... A właściwie teść powiedział że jemu tu gdzie mieszka jest dobrze...
Dziś też w tej restauracji zapytałam o chrzciny.... Oczywiście teściowa wie najlepiej jak powinny wyglądać.... Do tego stopnia że stwierdziła że stół nie musi być nakryty obrusem bo po co.... Mocno wyraziłam swoje zdanie.... Kolejna kwestia sporna to wybór chrzestnego.... M chce żeby był nim jego brat. Ja nie mam nic przeciwko ale dobrze by było żeby poszedł w tym dniu do spowiedzi i komunii, a on nie chce bo nie wierzy w praktyki religijne, nie ma też bierzmowania
nią... Dla mnie jako dla osoby wierzącej sakrament jest istotny... Oczywiście zostałam zaatakowana że jak ja sobie wyobrażam żeby kto innny był chrzestnym... Powiedziałam w końcu że dlaczego ja mam iść na ustępstwa a brat M nie musi... a mało mi brakowało żeby powiedzieć że jej dzieciom ona wybierała chrzestnych a od moich wara....Kulminacją wszystkiego było to jak na moją zapowiedź kupienia kolorowych jednakowych kartonów z ikei na pierdoły ona stwierdziła że ona mi zrobi i obklei-dodam że wszystko od niej wyrzucam lub oddaję bo mamy inny gust- nie zrozumiała że nie chcę.... Najgorsze jest to że M jej wturuje.... I pomyśleć że to ja go namawiałam żeby znowu zaczął z nią gadać po tym jak zostawiła jego ojca.... Wiem że to są pierdoły,ale aż boję się pomyśleć co się zacznie jak urodzi się Maja..... Nie znoszę jak ktoś mi się wpieprza w życie!
Dziś mieliśmy ostatnią wizytę....:) Moja Pani Doktor miała łezki w oczach jak zobaczyła, że tak szybko to zleciało...:) aż liczyła wizyty nie mogąc... Czytaj dalej »
Witajcie:) Od jakiegoś czasu śledzę Wasze wpisy, obserwuję. Dziś postanowiłam że ja też się uaktywnię i coś napiszę. Trochę... Czytaj dalej »
|
i zadaj pierwsze pytanie!