Bardzo pracowity weekend powoli dobiega końca, Piernikowo leniwe i ciepłe, chwila relaksu i odpoczynek po sobocie i niedzieli... Sobota i I Delegacja Konińska- Babcia Grażynka nadleciała aby oględziny pierworodnej swojej i najdroższej wnuczki zrobić. Roztoczyła wokół siebie różową aurę, wycałowała Janiczkę po nosie i przywiozła ze sobą dla małej 40 PAR BUTÓW OD BRATA ADAMA, KTÓRE PRZYLECIAŁY PROSTO Z USA O_o. W życiu nie miałałam za jednym zamachem tylu par w łapach. Mała ma teraz trzewiki od babci i wujka do absolutnie każdej ze swoich kreacji... babcię w skowronkach, wujka w skowronkach... ojca i matkę zastanawiających się nad tym gdzie te duperszmity poupychają... Babcia zasięgnęła rady mojej skromnej co do farbowania włosów "Hmmm... ciemna wiśnia czy coś bardziej naturalnego... chociaż jestem już babcią i powinnam ponosić trochę te srebrne... nie?", rozmroziła ciasto i popielgrzymowała za róg do Rozgłośni... wróciła cała rozanielona, jakby w dupkę samego aniełka z chmurki cmoknęła "Dziś jest najszczęśliwszy dzień mojego życia! Daliście mi piękną wnusię, która jest moim słoneczkiem a ręki prawej dziś myć nie będę, bo ściskał ją SAM OJCIEC DYREKTOR!" ... eeeeeggghhh... nie myj. I taka rozanielona wróciła na konińskie łono Wielkopolski... Niedziela II Delegacja Olsztyńska- prosto z Dalekiego Wschodu do Piernikowa Rydzykowego na oględziny i w nos całowanie zjechała się brygada- Babcia z Dziadziem, Prababcia i zwariowana Ciotka Matylda! Chryste jaki ta moja rodzina harmider przywiozła ze sobą... piski i ochy! Achy i zachwyty! że kruszynka, że piękna, że ładniejsza od mamy będzie (mam nadzieję), że taaaka grzeczna! Małej nic nie ruszy... śpi... jęknie sobie pod noskiem... zmarszczy się, gdy wąs dziadka Jurasa podrapie ją po nosie... stęknie. Burza mózgów. TVN, oglądanie pogrzebu, latanie do małej, z małą, przy małej. My z Adamem nie wiedzieliśmy co robić mamy... gdzie się wcisnąć... czy ten tłum aby nie za duży? czy małej nie przeszkadza?Nieeee... Panna Jani głęboko ma w powarzaniu wszelkie tłumy i gości... wszyscy przypadli jej do gustu. Ona wszystkim też... zrobiono jej sesje przy cycu, bez cyca, z cycem, z ojcem, z dziadkiem, na ciotce, z prababcią, z babcią, pod babcią, króliczkiem, misiem, piczkiem, patysiem... jednym słowem CHAOS. Chaos i druga strona polityczna... dziadzio rozważał przejście się pod Rozgłośnię bynajmniej nie poto by ściskać dłoń Ojcu Dyrektorowi, ale napewno by nasikać mu na ten niebieski płot! ...eeeeeeegggggghhhhhh sikaj. Przybyli, zobaczyli, ukochali, pojechali... a tak się o nas martwili... Przypomniejliśmy sobie początki. ciężkie początki mojej ciąży, ich płacze i żale, które zniknęły z pojawieniem się Janiki... Poradziłam mojej siostrze świetną kurację- w 8 godzin chudnie się 12 kg i miseczka w staniku rośnie do góry... A dla mojej matki to chociażbym miała i z 70 lat zawsze będę jej małym zuchem. Kurde no:) I wrócili na łono Warmińskie... do ziemi Ojców... z wizyty u Chełmżniczki Janisi zostawiając jej starych wypompowanych... ale hepi w gnieździe ichnim mimo wszelkich dookoła dziejących się kataklizmów, żałób i erupcji... ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Cieszę się, ze ona była też zadowolona jak znalazła się w centrum uwagi:) widać taki charakterek będzie miała mała gwiazda:) My się postanowiliśmy nie szczypać z delegacjami- odbębnić z mieć z bani :) pozatym wszyscy mieli straszetną radochę... z małą na czele jak babcie z nią gadać zaczęły:D