oj mój chłopak też się nie śpieszył, tzn akcja zaczęła się w dzień terminu ale wycofała się a ja głupia zgodziłam się na oksytocynę od tak, żeby już mieć z głowy bo inaczej miałam zostać już w szpitalu. Teraz wiem że na pewno poczekałabym jeszcze te pare dni i jakby nie wyszedł to wtedy oksytocyna a nie bo tak...;/
A tak miał nazywać się nastepny. Jednak musze coś napisać bo hmmm łapie doła? Coraz bardziej przeraża mnie fakt, że w niedziele znowu wyląduje na tej patologii ciąży. Będąc wcześniej te 4 dni nie było źle ale mam negatywne odczucia po poprzednim razie. Znowu leżenie i czekanie tylko teraz wiadome będzie że jak tam pójdę to sama już nie wyjdę :) Kiedy trafiłam tam poprzednim razem - może Wam się wydać to dziecinne - płakałam. Z godzinę leżałam w łóżku o 3 w nocy i płakałam, z bezsilności, że było już tak blisko a tak jednak daleko. Dobrze, że towarzyszke w sali miałam w porządku bo jakby trafiła się jakaś z którą nie mogłabym się dogadać to by była tragedia, teraz też się tego boję. Leżysz na tym łóżku wokół białe ściany, świat widzisz zza szyby, wyjść? Gdzie wyjść... Jedynie do kiosku na dole w którym drożyzna jak cholera. Szpital jest ode mnie 40 km a tam najczęściej trafiają się kobiety które mieszkają osiedle dalej. Wizyty ich przyjaciółek, facetów, rodziny. A do mnie mój przyjedzie ale nie jak do nich wpadnie np 3 razy po 2 godziny w ciągu dnia lecz raz na np 4. A Ty leżysz i się przyglądasz jak ten kołek. Nie wiesz co ze sobą zrobić, siedzieć czy wyjść, nie wiadomo co wypada. Może i głupi wydaje się ten wpis ale ja się boje tej SAMOTNOŚCI tam. Nie na porodówce czy na sali poporodowej bo wtedy czuję że będzie zupełnie inaczej, skupię całą uwagę na dziecku i resztę będę miała w dupie. Strach wylądowania na patologii od dwóch dni mnie przeraża, naprawde. Dlatego modlę się aby zaczęło się to przynajmniej do niedzieli bo w niedzielę jak nic nie będzie się działo to stawiam się w szpitalu. Wcześniej zrobię sobie zakupy aby mieć co przekąsić, odwiedzę tatę i siostrę i pojadę. Mam nadzieję, że te moje plany nie będą musiały być spełnione, że mały zbierze się i zrobi tą przyjemność matce bo i tak jest już wystraszona, że nie chce wyjść jeszcze i tego jak to będzie a dodatkowe zmartwienia jeszcze pogarszają sprawę :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
jeszcze troszke dasz rade:)
Izuś już nawet jak pójdziesz to nie wrócisz do domku sama i myśl o tym. Nie o tej patologi,o lekarzasz itp. Ja kiedys leżałam tam prawie 3 tygodnie i nikt absolutnie do mnie nie zaglądał. ojciec Kacpra wpadał na 15 minut,ożerał mnie z jedzenia i jechał w pizdu. Wiem co czujesz..ale bedzie dobrze zobaczysz!
Życzę Ci powodzenia i dużo sił:) Pokonasz to wszystko z łatwością a zrobisz to dla swoim bliskich, a w szczególności dla tego Maleństwa, które w sobie nosisz ;)