Mocno trzymam za was kciuki :) wytrwalosci!
zleciało, jakby nie patrząc... nie umarłam, więc może doholuję jeszcze te 4-5 tyg?
nuda, samotność... to mi doskwiera, ale ogolnie oswajam się z nowym trybem zycia...
poziwiam wszystkie leżące mamy - to niesamowita praca, wielki szacunek, oby dzieci nam to wynagrodziły w przyszłości ten nasz strach, te obawy, tę niemoc...
kruszynko mała pod serduszkiem, przy każdym kroku myśle o Tobie, staram się stąpać jak po chmurach, żeby Ci nie zaszkodzic, żebys mogła w moim brzuszku jak najdłużej szaleć:)
choć jest Ci pewnie niewygodnie, bo wypinasz nóżki, to nigdzie nie będzie Ci już lepiej,,,
odliczam dni, cholerne długie, samotne dni...
truchleje przy każdym zakłuciu i skurczu, przy każdym twardnieniu...
staram się minimalnie ,,krzątać", maksym. odpoczywać
nie jest to łatwe, bo nic się samo nie zroni, ani nie przyniesie...
ale wiem, że nie jestem sama, tylko z córeczka dla niej - może mała chce aby mamusia wypoczęła przed porodem?
patrzę z nadzieja na kolejne dni....że miną jak najszybciej
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Będzie dobrze! Myśl pozytywnie. Ja też odliczałam tygodnie i przed każdą wizytą u ginekologa dostawałam palpitacji serca że powie że coś jest nie tak. Trzymam kciuki żeby było jak najlepiej!
Jeszcze prę tygodni i będziesz miła swoją kruszynkę przy sobie. Odpoczywaj półki możesz bo potem będzie Ci tego brakować:)) Trzymam mocno kciuki za Was:*