postanowiłam uczcić to wpisem na blogu, nie licząc dób w szpitalu, co i tak małą wiecznie zabierali na jakies cuda monitoringi itd. Spędziłyśmy razem 100 dni i nocy, bywało różnie, chyba 80% tego czasu same we dwie... głównie rpzy piersi, nadal się cysiamy, czasem wspomagały butelką, Ala ma 15 tygodni, waży 6 kg, mierzy 66 cm.
Bywało bardzo ciężko, pierwsze 2 tyg wspominam już jak przez mgłę, ten starszny ból, nawał, sutki, zastoje, piersi jak kamienie, godziny!!! spędzone przy laktatorze! prawie gorączkowanie, płaczące w nocy dziecko nie wiadomo było o co chodzi, a najgorsze to chyba ból nacięcia... ehhh... w końcu jak zaczęłam normalnie funkcjonować po 3-4 tygodniach zaczęłam doceniać uroki macierzyństwa i cieszyć się tym czasem poświęcanym mojemu maleństwu; ale aby dojść do tej satysfakcji z bycia matką, niestety musiałam nacierpieć się co niemiara :/
U mnie tez dwa tygodnie były najgorsze. Dzięki Bogu dziecko zdrowiutkie i grzeczniutkie, ale ja bardzo powoli dochodziłam do siebie po cc. Ból brzucha, kręgosłupa, chodziłam jak kaleka... na szczeście juz to zapominam :)
|
i zadaj pierwsze pytanie!