Gratulacje!!Dużo zdrowka dla Was:))A fotka jakaś??Chcemy poznań Wojtusia:))
W poniedzialek 18 sierpnia zgodnie z planem zglosilam sie na wywolanie porodu. Po zbadaniu okazalo sie ze mam 1,5 cm rozwarcia ale szyjka sie trzyma.... podano mi kroplowke z oxytocyna o 8.30 i podlaczono do ktg. lezalam tak do 14 po czym stwierdzono ze nic to nie dalo kompletnie bez zmian. lekarz ktory przyszedl na popoludniowy dyzur stwierdzil ze zobaczymy jutro... 19-go rano mnie zbadali i okazalo sie ze nic sie nie zmienilo.... zaczeli myslec o baloniku zeby go wieczorem zalozyc. wieczorna zmiana stwierdzila ze nie dostala takiego polecenia.... zaczelam sie na serio denerwowac no bo za czym czekaja tydzien po terminie, na pytanie czy zbadaja wody plodowe uslyszalam ze teraz juz sie tak nie robi. rano 20-go zrobiono mi lewatywe i zabrano na kolejne wywolanie:8 rano znowu kroplowka z oxy i ktg o 10.20 po badniu ktore nie wykazalo zadnych zmian stwiedzili ze moze jak przebija pecherz to cos ruszy. Lekarz 10 minut przebijal pecherz bo byl dosc oporny a glowka nisko, czulam sie jakbym sie posikala. kolejne badanie o 12.30 znowu nic nie wykazalo caly czas 1,5 cm, wtedy zapadla decyzja ze nie ma za czym czekac i robia ciecie. Gdyby nie moj maz ktory cisnal lekarza to nie wiem co by bylo za czym oni czekali. przygotowali mnie do cc, zamowili krew w razie "W", anestezjolog przeprowadzil ze mna wywiad i zabrali mnie przed 14 na blok operacyjny. o 14,06 wyciagneli ze mnie najpiekniejsze i najukochansze dziecko na swiecie mojego syna :) jak uslyszalam Jego placz to sie poryczalam ze wzruszenia :) pokazali mi Go na chwile i zabrali do mierzenia. Wojtek dostal 10 punktow Appgar, wazyl 3,700 i mierzyl 56 cm jest idealny :) Odetchnelam z ulga ze wszystko z nim w porzadku i jest caly i zdrowy. Zawiodlam sie na moim lekarzu do ktorego chodzilam prywatnie i ktory jest ordynatorem w szpitalu w ktorym rodzilam, olal mnie kompletnie od samego poczatku pobytu w szpitalu, cale dobre wrazenie i zaufanie jakie do niego mialam pryslo jak banka mydlana. Na kazde zadane pytanie odpowiadal zdawkowo i kazal czekac sama nie wiem na co. Jak sie okazalo ze musze miec CC to mialam wrazenie jakby mial o to do mnie pretensje bo maja ostatnio za duzo cesarek a wiadomo ze sa one drozsze. Sama CC wspominam bardzo dobrze, tylko zalorzenie cewnika nie bylo przyjemne no i okropnie mnie pokuli bo mam oporne zyly w ktore trudno sie wbic. Mialam lekki problem bo macica nie chciala sie obkurczac ale podali mi oxy i cos tam jeszcze i dalo rade. Na drugi dzien rano przeniesli mnie na normalna sale i najgorsze bylo wstanie i przejscie na wozek, zaklnelam siarczyscie z bolu i omal nie zemdlalam :P W poludnie juz bylo lepiej i chcialam wstac ale bylam za slaba, dopiero po 15 mialam sily zeby wstac. Znieczulajco dostawalam morfine a pozniej ketonal. wieczorem juz moglam w miare sprawnie sie ruszac no ale wiadomo ze wszystko ciagnelo i bolalo ale musialam sie ruszac bo od 18 Wojtek byl juz ze mna na pokoju. Noce w szpitalu byly ciezkie bo mialam malo pokarmu ale juz w sobote kiedy nas wypisali pokarm ruszyl :) Musze przyznac ze mimo iz sie zapieralam ze nie chce niczyjej pomocy ciesze sie ze w ta sobote moja mama byla u nas bo bylam zdechnieta po nieprzespanej nocy (Wojtus wariowal do 4 :P) no i z oslabienia. Na szczescie moj synek chyba to rozumial bo dal nam w pierwsza noc w domu pospac :) Zreszta kolejne tez, klade Go po kapieli kolo 8.20 i budzi sie tylko na karmienie dwa razy kolo 1-2 i kolo 5 po czym spi do 9 :) Jest grzeczny i placze tylko wtedy gdy musi czekac za cycem :P No jest po prostu idealny pod kazdym wzgledem, wiem ze to wyglada jak chwalenie sie ale nie mam na co narzekac bo synek daje mi odpoczac i zrobic cos niecos w dzien.
Ps. sorry za pisownie ale nie mam polskich znakow na lapku po przeprogramowaniu :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Fajnie, że mamy swoje bobaski już ze sobą. Wojtuś jest śliczny !:*
gratulacje ;)
Gratuluję, zdrówka wam życzę !
Kurczę, coraz więcej cesarek jest :P Też miałam przy drugiej ;) I też wzięli mnie o 14, a o 14.15 Mała się urodziła ;) ciężko było Ją wyjąc, bo była ułozona stópkowo :( A tak to dobrze miałyście, że was na salę inną przewiźli i że nie kazali od razu wstaac, bo u nas jest taki mus, a do innych sal na drugi dzień szłyśmy ze 300metrów, co było wyczynem :D No i u nas cały czas, od razu dzieci były przy nas.. Co szpital, to podejście ;P
W każdym bądź razie szybkiego powrotu do siebie i oby dzieciątko pozostało tym grzecznym ;)
Ale świetnie wszystko opisałaś :D uwielbiam czytać doświadczenia kobiet z porodem , idealnie opisane godzina po godzinie jak to się odbywało.. Byłaś dzielna! Moje gratulacje !!!!!! Ucałuj małego Wojtusia ♥ Zdrówka dla Was zyczę ,
Pozdrawiam
U mnie było podobnie z porodem. tyle że ja przyjechałam ze skurczami i 3 centymetrowym rozwarciem po 5 minutach już 6 po kolejnych 5 już 10. Ale moje dziecko miało za wysoko główkę i gdyby nie jedna z pań ginekolog która przyszła na salę w odpowiednim momencie i powiedziała CIĘCIE nie wiem jak by to wyglądało. Bo oni cały czas mi kazali rodzić naturalnie a ona wcale nie wychodziła. I moje dziecko urodziło się z Zamartwica urodzeniowa jest najcięższą postacią niedotlenienia wewnątrzmacicznego o złym rokowaniu. Zależnie od nasilenia dolegliwości wyróżnia się ciężka zamartwica urodzeniową (0-3 pkt w skali Apgar) oraz umiarkowaną zamartwicę urodzeniową. :( Miała tylko 3 punkty. Była reanimowana :(
moje małe dzieciątko które nosiłam 9 miesięcy pod sercem które przez całą ciąże rozwijało się prawidłowo (mogło nie ( chyba mi nie przejdzie przez gardło) przez pieprzonych pacanów którym się wydaje że wszystko wiedzą :(