:*hey:)
a wiec URODZIŁAM jak juz pewnie zdarzyłyście sie domyslec :)
a wiec zaczynam ponizej pisze jak sie zaczelo takze nie bede sie powtarzac:)
o 18 znowu pojechalismy do szpitala ... mialam juz taki bol ze normalnie plakac sie chcialo...
ale ja i tak jak to mowia jestem odporna takze wytrzymywalam- poprostu wiedzialam ze moze byc gorzej...pojechalismy skurcze co 10 min ale bol kregoslupa caly czas...- przy skurczu poprostu sie zasilal... odeslali mnie do domu! ;/ a ja juz chcialam tak zostac i dostac znieczulenie i nie wiedziec co i jak ale plan nie wypalil... wrocilismy bralam caly czas albo nospe albo jakies inne swinstwo wchodzilam do wanny chodzilam na czworaka wszysko byle sobie ulzyc... Kamil usnal wiem jaki byl zmeczony wiec pozwolilam mu sie drzemnac i cierpialam w samotnosci wszyscy spali a ja chodzilam pod prysznic siedzialam na kiblu nie robiac nic chodzilo o to ze tam bylo wygodnie płakałam z bolu...przyszła godzina ok 1 juz wiedzialam ze nie dam rady a chcialam wytrzymac jak najdluzej zeby Kamil i Mama mogli wypoczac chociaz chwile bo mieli przeciez zerwana noc z piatku na sobote przeze mnie ...(zw ktos mi skrzeczy w lozeczku ;) )
a w szpitalu... pierwsze co to pod prysznic... ooo ulga! ale nie dlugo, teraz KTG :( bol tyle ze szok ale wytrzymuje ...
z chwili na chwile bylo coraz gorzej... przyszedl moment ze chcialam kupe! :) i chodzilam i mowilam chce kupe chce kupe ...wsumie do krzyczalam :D
zrobili mi lewatywe i tej kupy bylo tyle co nic i wciaz mi sie chcialo;/
potem jedna polozna powiedziala zebym poszla pod prysznic wiec ja wio... a zaraz przyszla inna i mowi ze spowalniam akcje;/ i ze sobie nie moge tak chodzic...ja zonk...;//
i zaczelam skakanie na pilce pomagalo... kazali mi oddychac wiec tez staralam sie miedzy krzykiem oddychac aby Malej ulzyc;)
nie wiem jak plynal czas ... ale o 8 przyszla nowa zmiena, dalismy 100zł poloznej i hop w 5 minut bylam na lozku z partymi :) mialam 5-7 partych to bylo najlepsze co moglo mnie spotkac w tym porodzie:) bo juz nie czulo sie bolu tylko skupialo sie na parciu... jedyny bol jaki czulam to takie rozrywanie w biodrach:) ale jakos tak lekko:) i teraz... pre...zemdlalam i w tym czasie wyszla glowka dziecka oplatana w pepowine i sie schowala:( szok:( szybko mnie wybudzili ja myslalam ze snie...ale poczulam skurcz i zaczelam przecz! i slychac łeeee:) jest juz moje Male Fioletowe dzieciatko:):*:* polozyli ja do mnie pleckami wiec buzi nie widzialam od razu:) ale zaraz mi ja pokazali:*:* najpiekniejsza;*:*
przy porodzie byl Kamil i Mama:) nie moglam dostac znieczulenie ze wzgledu na moj wiek...;/ ale oni byli lepsi niz to wszystko:* Kamil trzymal podnosil skakal ze mna na pilce... bez niego nie dalabym rady... kapal mnie i norlanie wszystko robil :)ale na same parte wyszedl:) wszedl od razu jak mala zlapala pierwszy łyk powietrza:)
a Mama ?? :):* Kobieta nie zastapiona:* bezcenna :* plakala troche bo widziala jak cierpie ale dawala trzymala mnie za reke i przy partych trzymala mi glowe w dol abym mogla oddychac a ja chcialam sie podnosic :) i to Ona przeciela pepowine;) zaslugiwala na to:):* miala tyle sily:) wszyscy byli w podziwie:)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 35.
Gratuluję! =) Najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło i masz swoją córcie.=)
Pozdrawiam.=)