U mnie też tylko wynik z krwi byl na początku i odrazu lekarz mi zwolnienie dał.
Więc tak: beta wyszła pozytywna więc ginekolog na tamtejszej wizycie stwierdził, iż ciąża jest NAPEWNO. Z wyników krwi jakiś 4-5 tydzień. No nic zalecona wizyta na 24.
Jednakże pracuje jak już pisałam w super markecie. Wolałam poinformować o tym kierowniczkę sklepu ponieważ nie ma tak, że ma się jedno zajęcie i już. Kierowniczka przyjęła to bardzo pozytywnie (jestem już trzecia) i zapytała o zwolnienie. Powiedziałam, że wizyte mam 24 ale o ile lekarz nie będzie miał żadnych przeciwwskazań będę chciała pracować. Niestety ona powiedziałą, iż jest to niemożliwe i muszę dostarczyć zwolnienie a do tego czasu mam siedzieć na kasie tylko i bardzo na siebie uważć. Ostatnio tzn w niedzielę w rozmowie ze mną stwierdziła, że czekać do przyszłego poniedziałku jest za dlugo i żebym postarała się jak najszybciej o zwolnienie.
Trochę przybita postanowiłam udać się do mego lekarza. Udało mi się jakoś do niego dostać, powiedziałam jak sprawa wygląda i o co chodzi. Stwierdził, iż wynik krwi to nie jest ostateczny dowód na to, że TO CIĄŻA. Że jakim prawem w pracy zasugerowali mi pójście na zwolnienie i dlaczego powiedziałam o ciąży? Że wypisując mi zwolnienie naraża i siebie i mnie na konsekwencje. Ciąża nie jest podstawą do zwolnienie z pracy bo będę pobierała darmowe pieniądze z państwa...