Mój mężczyzna też jest z takiego domu. Nie da rady do niego dotrzeć... Niestety. :( Wcześniej mówił jaki to on nie będzie pomocny a teraz słyszę tylko: BO JA PRACUJĘ. Ja osobiście już wolę się zajmować maluchem sama niż wiecznie kłócić, bo to wg. mnie walka z wiatrakami. Przypuszczam, że on 'zauważy' dziecko, dopiero kiedy będzie się mógł z nim bawić (w bardziej dorosłe zabawy) i nawiązac kontakt. :( To durne, ale zachowania i poglądy wyniesione z domu rodzinnego okropnie ciężko jest zmienić.
