zawse kochałam dzieci . Lubiłsm się nimi zajmować. Wszyscy je mieli, była przyjaciółka dwójke , kuzynka tez dwójke. My nie . Zawsze pragnełam maleństwa. P nie chciała , nie czuł się gotowy. Pewnego dnia przyszedł i powiedział że bardzo chce zostac tatą. Byłam szcześliwa ! :) to sie zaczeło. Zaczeliśmy się starać. Choć moje hormony dawały o sobie znać , były momenty że bałam się że nie zajde w ciąże. Szybko nam poszło 3 msc i byłam w ciąży . Niedziela w pracy była straszna , mdliło mnie strasznie źle sie czułam . Wróciłam do domu i mówie chłopaką. Mieszkałam z mężem ,bratem i dwoma kolegami , którzy przejściowo mieszkali u mnie. Jeden z nich mówi " Ty a może w ciąży jesteś " a ja " ta jasne" . Rano pobiegłam po test . Wyszedł pozytywny. To poleciałam po kolejny , który tez był pozytywny, Bylam taka szczęśliwa. Zadzwoniłam do P : " Kochanie jestem w ciąży !! " Jak on się cieszył :) wróciłam z pracy czekały na mnie rozne soki typu multiwitamina . Na etykiecie było napisane że proponowana dawka dzienna to 250 ml . P nie powolił mi wiecej wypic a ja sie smiałam w niebogłosy niego .
Bardzo pragnął chlopca. Ja dziewczynke. Ale zwatpilam . Każdy mówił że pieknie wygladam , ze twarz mi sie zmieniła na korzyść . A teściowa z pełnym przekonaniem , ze na 100 % bedzie chlopak. A tu BUM :) lekarz : " widze szparke " oczy zapełniły się łzami . Mąz troche roczarowany po tej wiadomosci , ale po pół godziny dzwonił przeszcześliwy i mówi " ojj druga bedzie kobitka która bedzie najwzniejsza i która bedzie mnie denerwowac" ( takie poczucie humoru )
36 tydzien ciąży . Rano toaleta. " o ku**wa Wody mi odeszły" zz kolezanka do szpitala , ale okazało sie ze to fałszywy alarm . Mała nacisneła na pecherz heh a ja panika i cały świat postawiony na nogi :) tego dnia dowiedzialam ze że moja Księżniczka jesy ułożona pośladkowo i bedzie CC. Strasznie sie bałam. Spać nie mogłam. P mnie uspokajał , bez skutku . Kiedy się juz nastawilam psychiczie na to co mnie czeka , od 38 tyg ciązy co tydzien chodziłam ze skierowaniem do szpitala zeby mi zrobili cesarke juz juz juz. Ale za kazdym razem kazali mi czekac do dnia terminu . Ja byłam już tak zmeczona tym wszystkim ze zaczełam okna myć. Oczywiście jak P był w pracy :P bo mnie chyba zabił jak by to zobaczył . :) Strasznie byłam spuchnieta. Wszyscy byli przerazeni moimi stopami. Boże jak sobie przypomne jak one wygladały.
23 maj 8 rano , no to jedziemy :) Przyjecie do szpitala , KTG , rozmowa z lekarka , kolejne KTG . Po 12 wzieli mnie na sale , 12 :40 Kinga była na świecie :) Moje sczęście . Wiedziałam że będę ją kochać ponad życie ,ale nie zdawałam sobie sprawy e to uczucie jest tak wielkie. Oddała bym za nią wszystko a zabiała bym gdyby ktos jak skrzywdził.
Bycie mamą i żona to najlepsze to co mogo mnie spotkac :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Pamiętam ze moje stopy to były konkret baniaczki :-) tez wszyscy nie wierzyli ze stopy mogą tak spuchnac :-) gratulacje dla rodziców :-)