cześć dzieczyny:) poczytałam Wasze wpisy i teraz mam czas na refleksję;p
ankak- odnośnie przyjazdu męża na poród, to my ustaliliśmy, że mój mąż wraca do Niemiec autkiem i czeka na cynk ode mnie...tzn.postaram się "wyczuć" zbliżający się poród i dzwonię, a on natychmiast wsiada w autko i do nas jedzie. ma 11 godz.jeśli nie ma żadnych problemów na drodze. Zakładamy, że dojedzie na czas i będzie poród rodzinny. Specjalnie nie przyjeżdża wcześniej bo ma urlop tylko 2 tyg. i zależy nam, żeby być już we trójkę przez ten cały "długi" okres. Potem niestety musi wracać do pracy. Śmieje się, że na 100% będę miała deprechę poporodową i wtedy będzie problem.
a życie niestety swoje kosztuje i trzeba wybierać mniejsze zło..tak jak pisałyście wcześniej. Te wszystkie ceny są jakoś nieproporcjonalne do naszych zarobków i jak tu godnie żyć i się nie stresować, że np. łóżeczko trzeba kupić, albo starszym dzieciom książki. Życie uczy pokory.