o rany!!! ale nadrabiania - 8 stron!!! czytałam to godzinę prawie. ŁOBUZIARY jedne:)
ale tematy były bardzo ciekawe:)
u mnie z seksem było tak:
kochaliśmy się bardzo często i namiętnie. uwielbiam mojego d w tych sprawach. zawsze pamięta o mnie i moich potrzebach. w 2010r postanowiliśmy, że chcemy mieć dziecko, więc zaczęliśmy się starać. po 3 miesiącach zaszłam w ciąże. niestety w 5 tygodniu poroniłam. przeżyłam to strasznie - czyszczenie w szpitalu, potem leżenie w depresji w domu. pozbierałam się jakoś. lekarz powiedział żeby odczekać pół roku i wtedy można starać się od nowa. czekaliśmy 3 miesiące i ponowiliśmy próby. niestety nie szło jak wcześniej. mijały miesiące a ja wpadałam w coraz większy dołek. psychicznie byłam wykończon a i moje humory były nie do zniesienia dla d. rozmawiał ze mną non stop, że mam się wziąść w garść, że nie musimy mieć dzieci, że jest szczęśliwy teraz. ja słuchałam , przytakiwałam, płakałam a i tak robiłam swoje. minęło 1,5 roku. pogodziłam się w końcu trochę z myślą, że nie jest mi pisane być matką i że zawsze będę niewartościową kobieta. rzuciłam się w wir pracy, przestałam myśleć już o ciąży, chociaż widok kobiet z brzuchem był nie do zniesienia.
pewnej grudniowej nocy (18. grudnia dokładnie) obudziłam się i nabrałam strasznej ochoty na seks. obudziłam więc mojego d i... bylo cudownie. sylwestra spędziliśmy w domu, a konkretnie w łożku:) po nowym roku miałam jakieś dziwne przeczucie. zaczęłam byc jakaś słaba. zrobiłam sobie ot tak test ciążowy - 5 stycznia - 2 kreski na teście - płakałam jak bóbr!!! tego samego dnia poszłam sobie zrobić badania krwi i moczu. wyszła anemia. znajoma w laboratorium już mnei nastraszyła , że mam zrobić coś z nią bo w razie ciązy nie donoszę. przestraszyłam się na maksa. po 2 dniach miałam wizyte u gina który potwierdził ciąże. zapisał leki na anemię i od tej pory chodzę, stając się coraz większą ciężarówką:)
w ciązy niestety nasze życie seksualne uległo zmianie. nie wolno mi było kochać się przez pierwsze 4 miesiące - miałam plamienie, byłam w szpitalu i tak zalecił mi lekarz z uwagi na moje wcześniejsze poronienie. potem w 2 trymestrze miałam welką ochotę i kilka razy wypaliło. teraz jakoś nie mam pociągu do seksu a i mój d ma obawy, czy nie zrobi krzywdy małemu, więc jakoś sobie radzimy bez seksu:)
co dobrzuszka to niby pod koniec ciąży ruchy dziecka stają się słabsze - mój wariuje jak nie wiem, choć dziś o dziwo spokojny jest. rózna jest też teoria na temat opadającego brzuszka przed porodem. mi pewnie nie opadnie, bo mamie mojej w 3 ciążąch ani razu nie opadł,siora też do porodu jechała z wysokim, a była po terminie, więc może coś tam odziedziczę:)