Hej dziewczyny. Mam strasznego doła. Otóż na 8 rano zaprowadziłam synusia pierwszy raz do Przedszkola. Był bardzo grzeczny, pokazałam mu wszystko, i dał buziaka i ukochał mnię i po chwili musiałam już iśc do domu po Pani kazała już iść i zamkneła drzwi. O 9 jedzą śniadanko. Bardzooo się martwię o niego jak tam sobie radę daje. Napewno sobie poradzi ale bardziej to ja mam problem bo synuś nom stop ze mną jest, śpi czasami z nami w nocy. Bardzooo go kocham i brakuje synusia mi. O 12.30 muszę już być w Przedszkolu i odebrać synka. Już mineło 2 godziny. Jak wróciłam do domu to trasznie płakałam. Tak pusto bez synka w domu, ale żeby szybciej czas zleciał to zajełam się gotowaniem ulubionego obiadka synusia. (barszczyk czerwony z ziemniaczkai) . I tak czas zleciał, teraz siedzę i doglądam. Już bym chciała synka mieć przy sobie.