Hej.
O sobie.
Dorota, mama niespełna 11 miesięcznego Stasia. My jeszcze nie wiemy dokładnie na co staś jest uczulony. Nasz historia jest trochę skompliowana, po krótce: Staś miał straszne kolki i ciemieniuchę, bł na piersi, pediatra stwierdziła skazę i przepisała Nutramigen. Po nim jednak mały robił kupki z krwią i to był koszmar z 3 razy lądowaliśmy na IP, a tam lekarze robili ze mnie idiotkę, bo badania ok i dziecko zdrowe - matka psychopatka wymyśla. A problem narastał. Wkurzyłam się i pojechaliśmy prywatnie do innego lekarza. On stwierdził, że mam wrócić z małym na cyca i tyle. Ale z tych nerwów pokarm mi zanikał. Zaczęłam dokarmiać Bebilonem. Kolki trochę ustapiły, kupka w normie. Jednak te suvhe plamy na buzi miał nadal. Lekarka dalej swoje - SKAZA i tak wkółko, kazała karmić Pepti. Ok, 6 tyg i nie było poprawy. Zaczęłam rozszerzać dietę, jabłko, marchew i tak dalej. Wyskoczyły mu delikatne plamy na brzuszku. Stwierdziłam, że to już na bank nie skaza, bo jak na pepti to nie powinno byc przeciez pogorszenia. Od tego czasu cały czas borykamy się z tymi suchymi plamami na ciałku, gdzieś znikają, żeby pojawić się w innym miejscu. Cięzko mi z tym wszystkim, bo nie potrafilam odgadnąć od czego to jest. W końcu mały zaczął jesc tak durzo rzeczy, ze w ogóle ciężko. Nigdy nam to nie przeszkadzało, bo mały ani się nie drapał ani nie pokazywał,zeby to było dla niego jakieś utrudnienie. Jednak mi to w głowie ciągle siedziało, że coś jest nie tak. Ostatnio postanowiłąm jednak się skupić i działać. Odstawiłam najpierw jajko, przestałam dawać mu spróbować od siebie wielu rzeczy np wafelka, serka homo itp. i na sam koniec przyszło mi do głowy, że to marchewka może być winna, bo w sumie na ciałku mu się zaczeło pojawiać od czasu marchewki. Ostatnio miał duże pogorszenie, całe nowi w strupach praktycznie i odkąd nie daję marchewki i jaja to jest o niebo lepiej, zasadniczo największa poprawa wystąpiła niedawno jak odstawiłam marchew.
Z drugiej str. ciągle jeszcze gdzieś w głowie siedzi mi ta skaza, bo pogorszenie też mieliśmy po zmianie mleka z 1 na 2 (bebilon dajemy). Miał masakrę na ramionkach. Wróciłąm na 1 na jakiś czas a potem znowu spróbowałam i za drugim podejściem już byłko ok.
Mam nadzieję, że to naprawdę ta marchew i przestanę się już tak miotac, bo czasem naprawdę idzie się załamać.
Szacunek jeśli ktoś przeczytał całe te moje bazgroły.
Razem raźniej :)