ja uwazam podobnie jak tofinka, chyba bym strasznie zle sie czula z tym, ze jednak nie bylam ponad tym i nie pomoglam. Pieniedzy w zyciu bym nie dala, chyba, ze przymierali by glodem, to oczywiscie nakarmila bym itp.,ale moge tylko teoretyzowac, bo ja nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Trzeba wiele sily i samozaparcia zeby wyrwac sie z takiej patologii, wyjsc na ludzi i do tego zalozyc wspaniala, szczesliwa rodzine. Wielki szacun dla Ciebie i dla brata. Mam nadzieje, ze pomimo takiego dziecinstawa jestes i bedziesz szczesliwa :)
Wpis będzie zajebiście osobisty, ale gdzieś to wylać muszę. Innego bloga nie prowadzę, przyjaciółki na moim zadupiu nie mam więc sorry, ale trafiło na Was....
Moja mama urodziła mnie w wieku 21 lat, byłam typowym wpadkowym dzieckiem, ojciec miał lat 19. Dziadkowie kazali im się pobrać bo to wieś i "co ludzie powiedzą"... Moja matka zawsze lubiła poszaleć, imprezy, wódka, narkotyki, przygodni faceci - chleb powszedni. Ojciec - leń pospolity, dziś kończy 45 lat, nigdy w życiu nie pracował, zawsze na utrzymaniu rodziców i dziadków. Matka pracowita, ale co zarobiła - przechlała albo wydała na pierdoły. ja i mój młodszy brat od zawsze byliśmy zdani tylko na siebie - ludzie patrzyli na nas i mówili, że nic dobrego z nas nie ma prawa wyrosnąć. Mną opiekowała się babcia ze strony mamy, moim bratem - babcia ze strony taty.
Rodzice nigdy nie wydali 1 grosza na nasze utrzymanie, zawsze im sie udawało, żyli chwila i nie mysleli o przyszłości (nadal nie myślą). Mój wuj przepisał mi swój dom żebym nie została z niczym, brat tez dostał coś od babci. Byliśmy dziećmi alkoholików, ja zakompleksiona, niesmiała, mój brat przez częste bicie - agresywny, niedostępny... Właściwie to jesteśmy dziecmi alkoholików... Do dziś ponosimy tego konsekwencje, szczególnie psychiczne...
Rodzice zgotowali nam prawdziwe piekło... Takiej patologii nie spotyka się codziennie...
Czy można im wybaczyć? Wybaczyc matce, która nigdy nas nie kochała? Oboje mieli nas w głębokim poważaniu a teraz kiedy mam swoją rodzinę, kiedy brat studiuję i sam na to wszystko zarabia, chcą żebyśmy im pomagali bo oni sobie nie radzą. Nie mają żadnego źródła dochodu choć są młodymi, zdolnymi do pracy ludźmi...
Może jestem suką, ale NIE, NIE pomogę im.
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 17 z 17.
Może to okropne i straszne, ale też bym raczej nie pomogła. Współczuje. Trzymaj się :)
Moim zdaniem już za późno na takie refleksje ze strony twojej czy im pomóc?sory ale masz swoją rodzinę,matka się tobą nie interesowała więc niech sobie radzi sama,smutne ale prawdziwe,nie patrz na nią tylko na siebie,nie było jej kiedy ty jej potrzebowałaś więc teraz nie ma ciebie dla niej.
sa dorosli niech sobie radza, wy byliscie dziecmi i jakos sie wam udalo
szacun koniczynko kiedy oni powinni zadbac o twoj start ty sama sobie swietnie poradzilas i udowodnilas nie tylko ludziom ale i sobie!
a co do starych? serduchem sie kieruj... rob co czujesz
Ciekawił mnie komentarz Tofi. Pamiętam jak mi napisała, że rodzicó powinno się kochać mimowolnie (jakoś tak, już nie pamiętam). Mój ojciec to skończony alkoholik. Z resztą. JA mu nigdy nie wybaczę. I zerwę z nim wszelki kontkat, jak mi życie na to pozwoli. Więc nie pomagaj! miej ich głęboko gdzieś! My dzieci alkoholików powinniśmy się wspierać ;)
A co do alimentów, zawsze możesz udowodnic, że mieli Was gdzieś i gówno dostaną :DD