W końcu sie doczekałam,mam juz urlop:)Koniec pracy,najpierw urlopik ,a póżniej macierzyńskie.Cudownie,do tego mamy taką piekna pogodę,można wyjść na ogród trochę słoneczka złapać:)HURA.Same przyjemności.Trzeba sie zabrac za popranie wszystkiego dla Małego i naszykowanie wszystkiego.Mężuś musi skręcic łóżeczko,przewijak i komody żeby wywietrzały bo mocno pachną drewnem.Dla mnie piekny zapach,ale dla Małego moze byc za ostry.Szkoda tylko,że ze spaniem krucho.Tak marzyłam o tym,że w koncu na urlopie się wyspie,a tu nic z tego.Spać się nie da:(Kręgosłup boli ,do toalety ca chwila.Oj już chyba sobie nie pośpie.