Takie słówka padły w aptece w sobotę:) Trzeba było tylko cierpliwie przespac 2 noce i przetrzymać całą niedzielę, do poniedziałku rano, czyli do dzisiaj:) Pobudka o 7.00, temperaturka jakby nizsza - 36,8 i od razu zaczęłam się zastanawiać czy robić test, czy się opłaca... 20 minut czekania aż siostry wyjdą do szkoły, teścik w rękę i do łazienki... 7.27 - 3 kropelki na test, przysiad na kibelku i całe 5 minut oczekiwania, o dziwo szybko minęły:D W ostatniej chwili nie wiedziałam czego się spodziewać, mnóstwo sprzecznych emocji... 7.32 - Jednym szybkim ruchem wyciągnęłam rękę po test i look i.................szok!!! Pozytywny szok oczywiście:D Kreski są dwie, choć śmieję się że półtorej, bo druga słaba:D Na początku łzy cisną się do oczu, ale nie chcą wycieknąć;) a potem ten szok przemienia się w niedowierzanie - teraz już kreski wydają mi się nieprawdziwe;) Dziwna reakcja:D I teraz goraczkowo myślę jak mojemu skarbowi powiedzieć, że bedzie tatusiem...
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 26.
GRATULUJE!!!!
I podziwiam cierpliwość :)