Hmm, kobiecie w ciąży ponoć się nie odmawia. A co się dzieje jeśli ktoś świadomie działa na moją niekorzyść!? I to bardzo świadomie, a jeśli nie, to tylko z własnej głupoty nie wie jak wielką sprawia mi przykrość.
Od dwóch tygodni chodziłam poddenerwowana, ponieważ poprosiłam moją dobrą koleżankę o przysługę. Niestety, dobrze na tym nie wyszłam. A rozchodzi się o moje bluzeczki. Oto ich historia:
Z racji tego, że mieszkam w ie poprosiłam w/w koleżankę, aby jej chłopak przebywający akurat w PL odebrał trzy przesyłki z Poczty Polskiej z moimi trzema ciążowymi koszulkami na lato,które zamówiłam na Allegro i przywiózł je tutaj. Moja koleżanka nie znała adresu polskiego do swojego chłopaka (zgroza, przecież mieszkają ze sobą itp., to powinna) i podała mi adres do swojej mamy. Oczywiście wszystkie zainteresowane osoby zostały powiadomione o tych przesyłkach. Towar zamówiłam, zapłaciłam i czekałam na wieści od mojej koleżanki, czy wszystko doszło. Jej chłopak ma wracać, a tu cisza. No to dzwonię i pytam się, ona nic nie wie, mama jej nic nie powiedziała (5 dni do wylotu). OK, czyli kontaktuję się z dostawcami i pytam, czy wszystko zostało wysłane, odpowiedź pozytywna - a moich bluzek ani widu, ani słychu. Jej mama nic nie wie o żadnych bluzkach, zdziwiona, że miało coś przyjść. Trzy dni przed wylotem okazało się, że jednak są, że przyszły już jakiś czas temu. Jej mama nie była pewna ile ich ma, dwie czy trzy. Raz mówi, że dwie, a potem, że są trzy. Ciśnienie mi już sięgnęło zenitu. A to jeszcze nie wszystko. Jej chłopak wrócił, moja koleżanka przejrzała rzeczy dla mnie i się okazało, że są dwie. Stwierdziłam, że pewnie jedna jak nic zaginęła na poczcie i do tego ta najładniejsza . Dopiero odbierając te moje nieszczęsne koszulki dowiedziałam się prawdy. Jej matka stwierdziła, że córka pewnie jej zrobiła prezenty i nie dość, że zaczęła chodzić w moich koszulkach, a tą najładniejszą podarowała koleżance. No bo przecież dostała aż trzy, po co jej tyle. Do tego do mnie dotarły jeszcze wilgotne. Brak mi słów, aby opisać moją reakcję na tą sytuację. Bluzki nie małe (rozmiar XXL), widać, że ciążowe, a ona sobie je spokojnie nosi. Niech ją i tą jej koleżankę myszy zjedzą!!! Nic dodać, nic ująć...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
Masakra- czyli prawda jest to, co niby wiadomo, ale jakos nie chcialo mi sie wierzyc, tzn. ze poziom intelektualny 80% (!!!!) spoleczenstwa jest zenujaco- kompromitujacy.. Historia tak prosta, ze az banalna- kolezanka mnie prosi o to, zeby jej odebrac z poczty przesylki i podac przez inna osobe.. Niby nie ma nic prostszego, a okazuje sie za trudne.. Wspolczuje- mnie po przeczytaniu tego szlag trafil, a gdyby to dotyczylo mnie urzadzilabym, jak to sie mawia u mnie w domu "latajace talerze"' :-))) Trzymaj sie i postaraj jednak wyluzowac, bo wyjscia nie ma, a kolezanke przekresl gruba kreska :)
haha od razu mi się moja historia przypomniała jak pas poporodwy zamówiłam do mojej mamy i zapomniałam jej powiedzieć. ta sama historia, też w irlandii mieszkam i też z allegro zamawiałam. i co najlepsze moja mama przyleciała do mnie i mi pokazuje ten pas na sobie. "patrz jaka jestem szczuplutka, dziekuję za prezent" i mnie całuje hahahahaha tylko że mi ten pas tak naprawdę nie był wogóle potrzebny :P
a co do koleżanki to pewnie jej wstyd i głupio za mamę która nawet nie wspomniała jej ani nie podziękowała za rzekomy prezent bo sprawa wyszła by od razu na jaw :) nie denerwuj się Kinia takimi rzeczami, szkoda Ciebie i dzidziusia :) głowa do góry :)
@dominika84 hehe u mnie w domu podobnie się używa określenia na mój szał "gwiezdne wojny" pozdrawiam