Termin za pasem, a My w dwupaku. Po wczorajszej wizycie przestałam wierzyć w to, że coś samo się ruszy.. nie chcę mieć porodu wywoływanego. Ale co zrobić ?
Wszystko mnie boli, Zosia ociera mi się o kości.. a jak kopie to zwariować idzie - tak się pręży, wygina, wyciąga .
Ciąża to piękny okres - do ósmego miesiąca. Później to ciągłe oczekiwanie i zmaganie się z trudnościami jakie przynosi Nam wielgachny brzuchol, zgaga, ból pleców, wahania nastroju.
Byle do 4.03 ... wtedy ostatecznie skończy się dwupakowy stan.
Kocham Ją caaaałym serduszkiem, ale mogłaby już mi oszczędzić i do Nas wyjść !
PS. Ewidentnie wdała się w Matkę - uparta jak Ja