Jeszcze kilka dni temu kipialam ze zlosci na wszystko. Ze nie rodze jeszcze, ze mi sie ruszac nigdzie nie chce, ze nie mam juz sil itp. itd. Teraz dla odmiany fajnie mi sie juz 3 noc z rzedu spi. Mam nawet sile, zeby cos posprzatac w domu :) Wczoraj umylam jedno okno. A to sobie poodkurzam bez zalu, kurze poscieram. Odpuscilam juz oczekiwanie na porod i tyle. Przeciez go nie przegapie ;) I o wiele mi teraz lepiej. Bo kto powiedzial, ze moje dzieciatko wczesniej opusci gniazdko. A moze wrecz przeciwnie, nawet pozniej. Ale tak to jest, jak Ci najpierw sie tlumaczy, ze ciaza zagrozona, masz o nia dbac jak najlepiej potrafisz, przyjmujesz leki. A potem sie okazuje, ze termin bliski, a tu nic... Chyba to bylo przyczyna mojej zalamki, ze jeszcze nie rodze, kiedy juz wlasciwie moge. To glupie nastawienie... Teraz jest mi w koncu lzej. A moze moje dzieciatko chce sie urodzic w dzien narodzin jego przyszlej chrzestnej :) No bo skoro mam termin na 29 stycznia, a moja siostra obchodzi urodzinki 28 stycznia, to kto wie... Ale by fajnie zawsze razem swietowali ;D
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
No dokladnie Kasiu. tez juz dawno na raty pralam, prasowalam, kupowalam przez internet co potrzebne, bo balam sie, ze nie zdaze, a jednoczesnie mialam duuuzo lezec. A teraz juz tak dlugo na to wszystko patrze, wiec nie moglam sie tym bardziej doczekac uzytku tego wszystkiego :)
A jakbym na miesiaczke miala patrzec, to u mnie na 2 lutego by sie dzieciatko mialo szykowac. z tym, ze lekarz powtarzal ten termin 29stycznia po USG zawsze.
Tak jak mowisz, najwyzej nam porody wywolaja ;) Ja mam sie tydzien po terminie zglosic jakby co.