kochana każdy z nas ma złe dni,nie martw się,ja też dzisiaj musiałam jechać z Krzysiem na pogotowie,bo nie moge mu zbić temperatury,i oczywiście z nerwów oberwał mój boy ale jutro jest nowy dzien i możliwe ze będzie lepszy,Ty masz wizyte na 8 maja ,ja na 7gopisz co i jak,buziaki
Zaczęło sie od sprzeczki z mężem, jak potem ochłonęłam, to w sumie niepotrzebnie tak zareagowałm nerwowo i trzymało mnie jeszcze długo i jak zawsze pytanie - po co te nerwy. Ale ok, minęło, udało mi się rozluźnić.
Potem pojechalismy do lekarza, zobaczyć co u Mai - wszystko w porządku - rozwarcie się nie powiększyło,kolejna wizyta 8 maja.
Nawet bym juz nie pomyślała, że będę się denerwować i to o byle co, a co najgorsze to sama z siebie - nie wiem czy to przez ten upał+ hormony...ale już nie na męża tylko na siebie w sumie...
Zaczęło się od uderzenia w nogę o stolik w salonie, potem wyleciały mi jajka z lodówki i rozlały się na podłogę świeżo umytą i po lodówce :/ Już miałam dość, a do tego przy każdym wysiłku pocę się jak szczur. Potem strąciłam szklanke pełną wody i się rozbiła - ja piernicze co jeszcze sie przytrafi :/ :/ :/
a na koniec przy odkurzaniu pieprznęłam odkurzaczem niechcący w lakierowany front szafki w kuchni i jest mega ślad - no żesz ku... co za pech dzisiaj :/ i jeszcze mąż zauważył, uszkodzony zderzak tylny w aucie i nie kojarzę kiedy mogłam w coś walnąć, on nie bo ja jeżdżę autem najwięcej, on bierze busa do pracy, ale nie był zły, mimo,że będzie to kosztować sporo kasy, chyba wyczuł moje hormony w powietrzu ;) inny to by juz sie darł pewnie....
a teraz siedze sama i mi troche żal, bo wrócił mąż od mechanika i poszedł z kolegą na piwo zaraz koło naszego domu, w sumie nie wychodził ze 100 lat z nim, ok nie będę sie jeszcze bardziej na to wkurzać, bo sama mu to dzis zaproponowałam, jak sie widzieliśmy z tym kolegą wcześniej.
Opowiedziałam mu wszystko, szkoda mu się mnie zrobiło, mówił,że zaraz wróci, spoko nie będę juz taka i nie będę robic mu o to wyrzutów, bo już mam dość na dzisiaj, jak wróci to mocno sie wtulę i może mi minie ten żal o gówniane samopoczucie dzisiaj.
Masakra, nie miałam takiego dnia od baaardzo dawna....
Inaczej bym sie czuła też jakbym miała juz moją Niunię, może to tez pdświadoma frustracja, że sie juz męczę tą końcówką ciąży i jeszcze upał męczy, aj nie wiem.
Jutro już nowy dzień i pewnie będzie lepszy...