Nasz synek tez oglada z nami skoki, na poczatku mu sie nie podobalo, ze nie moze bajek ogladac w tym czasie, ale sie przyzwyczail i teraz bije brawo i wola "hopa" jak skacza;)
Wczoraj piekłyśmy z Paulą ciasteczka. Moja mała pomocnica wsypywała wszystkie składniki do miski (uprzednio wszystko starannie wąchając (i tu była mała niespodzianka kiedy przez przypadek dmuchnęła w mąkę :P), wałkowała ciasto i wycinała wybrany przez siebie kształt - serce, smarowała ciacha roztopioną czekoladą. Więc wyszły nam walentynkowe ciasteczka dla taty :D
co ciekawe, pomysł wyszedł od młodej :P w tv podpatrzyła coś o ciastach, przybiegła do mnie uradowana i powiedziała "mama zróbmy ciacha". Pomyślałam, że może to być fajny sposób na spędzenie czasu - nie pomyliłam się :) Pauli bardzo się podobało, w sumie od zawsze mnie odglądała w kuchni, ostatnio często mi pomaga np miesza ciasto na naleśniki i takie tam. Także kto wie, może kucharka mi rośnie :D
***
A propos walentynek, jakoś specjalnie nigdy nie obchodziliśmy tego "święta", 3 lata temu dostałam kwiatka, kupiliśmy winko, nie poszliśmy na uczelnię i cały dzień oglądaliśmy filmy :P 2 lata temu byliśmy zbyt bardzo pochłonięci zajmowaniem się niespełna 2tygodniową dzidzią, rok temu chyba tylko zrobiłam jakiś fajniejszy obiad. W tym roku spotkało mnie miłe zaskoczenie, dostałam kolczyki:) prześliczne, aż się zdziwiłam, że K tak trafił w mój gust ;D na szczęście kilka dni wcześniej zwietrzyłam podstęp i też mu coś sprawiłam, żeby nie było ;)
***
Wracając do Pauliny - zadziwia mnie jakie postępy w mowie zrobiło moje dziecię w ciągu ostatnicj dwóch tygodni. Codziennie nowe słowa, nowe coraz dłuższe zdania. No i z młodej istny kibic i wielbiciel sportu:) najbardziej lubi skoki, zawsze idzie później spać bo musi obejrzeć do końca transmisję z Sochi :D tydzień temu kiedy skoczył Stoch krzyczała razem z komentatorem "hura rekord" :P dzisiaj trzymała kciuki za Kamila :) kiedy mój K skakał z radości (strasznie przeżywa te skoki :P) Paulina spytała mnie "mama, mamy złoto?". Potem jeszcze długo leżała w łóżeczku i przez ścianę słyszałam jak opowiadała misiowi o skokach, że Kamil skakał i mamy złoto i się cieszy :)
I jak tu nie kochać takiego malucha:))))
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Wiesz Kamilko, młoda się tak rozgadała jak mieszkaliśmy przez miesiąc u moich rodziców (nie wiem czy gdzieś na blogu o tym wspominałam), więc codziennie miała do słuchania aż 4 osoby, które ciągle coś mówiły :P piłka to "piłka", kiedyś była "kuka" czyli kulka :P
tak sobie teraz myślę, że mogłam jej zrobić zdjęcia w tej mące :P tylko że ostatnio panna się fochuje na aparat :(