K wziął dziś wolne, jak wyszliśmy z domu o 10 tak wróciliśmy po 16 :P szkoda tylko, że pogoda niezbyt dzisiaj dopisała. Ale wszyscy się obkupili tzn w sumie młoda i K, ja zaszalałam i kupiłam sobie...skarpetki xD
Paulina naciągnęła nas na piżamę z littlest petshop, chciała jeszcze pościel ale niestety nie było odpowiedniego rozmiaru :P w sumie podziwiam to moje dziecię, ponad 4 godziny chodzenia po sklepach, bez drzemki, a po powrocie do domu miała jeszcze siły na zabawę i skakanie. Czasami mam wyrzuty sumienia, że podczas każdego spaceru czy ogólnie wyjścia trzymamy młodą w szelkach, takich do nauki chodzenia (zwłaszcza widząc dziwne spojrzenia ludzi dookoła). Ale co poradzę jak dziecko nie chce iść za rękę - etap "zosia samosia", a nie puszczę jej samej w galerii pełnej ludzi bo jej nie dogonię, taki z niej struś pędziwiatr.
I o mało dzisiaj nie przywaliłam w ryj takim dwóm ciziom. Bo przecież przewracające się dziecko to rewelacyjny temat do głośnego komentowania i śmiania się - prawda?
All in all, dzień jak najbardziej udany, tylko nogi wchodzą mi w d :P ale za to mam skarpetki :PPP