zmęczenie
od pewnego czasu mam dosć wszystkiego, nie chce mi się dbać o siebie, choć sie staram...
dzis dzieci mi bardzo dopiekły, cały dzień praktycznie siedziałam z nimi sama, dopóki moja mama nie przyszła z pracy i na zminę maluchy dzisiaj spały, i już pod wieczór wrzaski ich mnie dobiły!!! już nie mam siły, chciałabym uciec gdzeiś daleko stąd, mieć czas tylko dla siebie, na sen, na coś co poprawiłby mi nastrój itp...
wczoraj to z bólu głowy i ze zmęczenia usnęłam razem z chłopakami przed 21ą, no ale wreszcie w miarę się wyspałam, bo najmłodszy oczywiście wstaje w nocy, i to kilka razy ssie sobie pierś i tyle, no ale musi sie obudzić, więc po prostu śpi juz z nami większość nocy, no bo jak jestem taka padnięta, to nie chce mi sie nawet wstać z łóżka w środku nocy!!! jeszcze 1,5 m-ca temu śćiągała regularnie w nocy mleko żeby mmieć na czarną godzinę, ale od naszego wyjazdu na turnus reh. przestałam to robić, i jest mi o wiele łatwiej!!!
mimo to często się nie wysypiam, Szymon wstaje o 6 godzinie, czasem nawet i 5tej i nie daje o sobie zapomnieć, nie płacze, tylko buczy i to coraz głośniej i głośniej, aż w końcu wstanę do niego, tak więc i tak nie wygram i musze wstawac, mimo iż nie chodze do pracy, tylko siedze w domu!!
już dłużej tak nie moge, pomózie, bo zwariuję, nie ma mi kto pomóc, moja mama pracuje, mąż też, dobrze tylko że sie wymieniają godzinami, bo sama nie dałabym sobie rady - cięzko tak z 3ką dzieci, w tym z dwójką, która potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach ;(
czuję że tracę wiarę w sens życia, ze mój świat osobisty powoli się zatraca, ze jestem uwiązana we własnym domu, i źle mi z tym, choć nie mam czasu nawet o tym pomyśleć...