Nie wiem już co mam robić... Obecnie mieszkamy na wsi (8km do miasta)... Ale w sumie zacznę od początku. Mieszkaliśmy w mieście i wynajmowaliśmy mieszkanie w sumie to bardzo tanio, ale, że poszło na sprzedaż i nie znależliśmy nic w rozsądnej cenie to musieliśmy się przeprowadzić do rodziców P. na wieś. Mieszkamy tu już prawie półtorej roku, ale był warunek, jak bedzie mi zle i sie bedą wpieprzać to wynajmiemy mieszkanie w mieście. I odkąd się tutaj przeprowadziliśmy między nami zaczęło się psuć i to strasznie... Ciągle się kłócimy, mało czasu spędzamy razem, wiecznie jedno albo drugie ma do siebie pretensje, i co najgorsze rodzice P., którzy codziennie po parę razy dziennie są u nas, nie liczą się wogóle z moim zdaniem, dzisiaj małej babka dała chrusta!!! Wszędzie musi zaglądnąć, jeszcze żadnej reklamówki nie przeoczyła co w niej jest. Co prawda mieszkamy w jednym domu, ale oni mają góre my dół, mamy osobne wejscie, łączy nas korytarzyk mały i piec w nim. Ale ja już mam dość tego wszystkiego. Nie wiem co mam robić, inaczej się umawialiśmy a teraz P. powiedział, że się przeprowadzimy tylko do swojego mieszkania, do żadnego wynajmowanego a nas na to nie stać. Co mam zrobić???
pogadac z meżęm szczerze o sytuacji , czy napewno was nie stac na wynajem ? Moze rzeczywiscie jesli zbieracie na własne lokum to nie warto sie wyprowadzac ze wzgledów finansowch ... Pogadac z tesciami , a najlepiej jakby mąż z nimi pogadal aby nie wpadali do was tak czesto , albo zamykaj dzrwi na klucz :p
Nic nie dają rozmowy, ostatnio jak małą położyłam do łózeczka i była niedobra i przyszła babka i ją wzięła to jej powiedziałam zeby ja odłożyła nie zareagowała to ją jej zabrałam i włożyłam do łóżeczka i powiedziałam P zeby w koncu coś z tym zrobił to się wkurzył na mnie i cały dzień sięnie odzywał. Na kupno nas nie stać, a nawet jakbyśmy mieli kase na mieszkanie to on by wolał mieszkac tu kolo nich. Na wynajem jakbyś my znalezli coś taniego to pewnie by nas było stać, ale on nie chce slyszec o wynajeciu. A i to nie jest mój mąż poki co... Nie wiem czy mam się wkurzyć i się wyprowadzić z dzieciem... Ale z drugiej strony się boje,żeby mi dziecka nie zabrali bo mają trochę kasy. Jestem zrozpaczona. Wiem, że może to nie jest wielki problem i że inni mają gorzej... :(
rozzumiem Cie bardzo dobrze...mi najbardziej doskwiera ten brak intymnosci.swobody i samodzielnoscibo u nas wwszystko w 4razem obiadki.telewizorek...czasami mi sie wydaje,ze moje dziecko tez w 4 wychowujemy!
Dokładnie, u nas też nie było by dnia, żeby nie polazł ich wołać na kawe, ja na górę to nawet nie chodzę, zawsze mówię, że mam coś do roboty i dziecka też nie puszczam, bo zaraz ją napchają nie wiem czym a ona jeść potem nie będzie chciała.
tez mysle co by tu zrobic,zeby sie stad wyrwac ale na razie jest ciezko....licze ze jak splacimy wszystkie swoje kredyty to cos sie zmieni ale to dopiero za przeszlo 3 lata