Pierwszy dzień po raz trzeci. Jakbym znała to uczucie, ale zamazane zza szyby do mnie kiwa. Zresztą życie ogladam jak zza szyby, nie w technikolorze, raczej sepia lub czarnobiałe odcienie, garstka szarości.
Imię Twoje echem odbija się od ścian.
Czy było nam dobrze razem - było. Było różnie, bywało. Jakieś rozczarowania, jakieś radości, nerwy i śmiech do łez - normalne życie. Trochę mam żalu o kilka rzeczy, bo bolą, ale o tym kiedyś napiszę, wyrzygam rzęsiście, na razie mnie mdli i jestem w żałobie i nic nie powiem.
Zresztą, nic sensownego nie umiem sklecić w mojej głowie pełnej chrustu.
Teraz czekam na wieści ze świata, z pola innej bitwy, jego bitwy. Kiedy co i jak, czekam w napięciu, bo chciałabym na coś konkretnie czekać, niech to oczekiwanie ma jakiś kształt, imię, datę i postać.
Czy tutaj mi dobrze? Kilka natrętnych myśli odpadło od moich członków, może lżej..ale nie jestem u siebie. A moje wnętrze wciąż składa się z milionów szkiełek. Zbieram je skrzętnie po drodze rozsypując się na kolejne.
(Główne odgałęzienie bitwy
Pozdrawiam słonecznie.
Kontakt przez podsłuch
Strzelamy w kierunku "dochodzących dźwięków")
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Dzięki verrerie, jak mówią: nie ma zysku bez ryzyka..oby dotrwać do tych zmian, najbardziej zawsze nas przeraża to czego nie znamy.
trudno jest nie upadać, gdy od początku wpajano nam teorię upadku, pod paznokcie upychano, wprowadzono do krwi..
Ciężkie to - ot co.
Wiem Kochana..możemy razem na to coś naważniejszego czekac ( ja też ostatnio o Was myslałam, jeszcze w te ostatnie dni jak M. był z nami jeszcze, że Wy już same).
Jeśli chodzi o Staśka, to nie widzę, żeby odczuwał braku taty. Prawda jest taka, że cąły jego światem jest mama. Generalnie M. cięzko to znosił i nie miał cierpliwości podchodzić 15 razy do dziecka i dać się mu pokochać. Prze to było mi bardzo przykro, jemu chyba też, ale powinien zrozumieć ze 7 mcy taty praktycznie nie bło, więc Staś musiał się uczyc obecności kogoś innego niż mama. Dopiero teraz zobaczyłam jak wiele straciliśmy :(
Nie tak to miało być, al ejedyną szansą jest to,że jak najszybciej będziemy razem, bo naprawdę przeraża mnie to,że tata dla Staśka to ktos obcy - ryczeć się chce.
Po jakimś czasie się do siebie przyzwyczaili (bo musieli obaj) i już nawet się potrafili razem pobawić i pośmiać, ale synek wciąż zerkał na mnie, ni emogłam wyjśc z pokoju, bo zaraz czuł się jakoś zagrożony albo coś w tym stylu.
Temat rzeka i jakoś nie moge się zebrać zeby to wszystko opisac na blogu.
Najważniejsze żebysmy byli już razem, żeby ten cholerny czas już minął, a wszystko się jakoś odmieni.
Jka śpierwał Kazi - Los się musi odmienić - czego i Tobie życzę